"Super Express": - Minuta ciszy w Sejmie dla uczczenia śmierci Stanisława Mikulskiego. To nie przesada?
Krzysztof Gawkowski: - Nie widzę nic złego w tym, że polski parlament uczci minutą ciszy śmierć wybitnego polskiego aktora. Klasa polityczna powinna doceniać wkład ludzi kultury i branie przez nich na swoje barki tożsamości Polaka. Nie kto inny jak odtwórca roli Hansa Klossa, J-23, dawał przez lata Polakom poczucie, że jesteśmy ważnym narodem.
- Mikulski był aktorem, który po prostu dobrze zagrał rolę. Historycy podkreślają jednak, że serial był przekłamany. I niech sobie leci, ale nie warto go gloryfikować...
- Wszyscy ci, którzy stają dziś w roli cenzorów serialu "Stawka większa niż życie", powinni się puknąć w głowy i zastanowić nad swoją inteligencją. Ludziom, którzy przy okazji śmierci aktora mówią, że grał w tendencyjnym serialu, mogę powiedzieć, że budzą moje obrzydzenie.
- Mikulskiego czepiano się także za jego rolę w stanie wojennym. Złamał bojkot, robił partyjną karierę...
- Oceniajmy ludzi po tym, jaką radość dawali Polakom. Kiedy zapytamy kogoś na ulicy, czy wie, kto to był Hans Kloss, to nie mam wątpliwości, że wszyscy go rozpoznają. Politycy są po prostu zazdrośni. Jest wiele filmów i seriali, ale niektóre z nich oraz odtwórcy głównych ról wyraźnie wyrastają ponad resztę pod względem świadomości społecznej. I z tej perspektywy Stanisław Mikulski był postacią wybitną.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail