"Super Express": - Jutro większość Polaków uda się na groby swoich bliskich czcić pamięć o nich. Wydaje mi się, że z punktu widzenia teologii katolickiej i kalendarza kościelnego to falstart...
Ojciec Jan Maria Szewek: - Mamy do czynienia z dwoma różnymi dniami - 1 listopada w swojej wymowie różni się od 2 listopada. Jutro będziemy wspominać tych, którym się udało - którzy są w niebie - czyli świętych. Są to ludzie, którzy osiągnęli cel każdego człowieka wierzącego. A jest nim właśnie zbawienie. Jest więc to święto zdecydowanie radosne. Wbrew temu, co nam się wydaje i co często widzimy - mam tu na uwadze smutną atmosferę. Tego dnia wspominamy też ludzi, którzy żyli pobożnie, a nigdy nie zostali wyniesieni na ołtarze, bo nie dokonali niczego spektakularnego. Są ich tysiące.
- Ale dlaczego udajemy się ich czcić na cmentarze? - To jest kolejna kwestia, którą należy doprecyzować. 1 listopada - tego radosnego dnia - nie trzeba iść na cmentarz. Owszem, ludzie udają się na nie masowo, ale sądzę, że to wynika z przyczyn praktycznych. Bo 2 listopada często wypada w dzień powszedni, kiedy ludzie nie mają wolnego w pracy. Stąd atmosfera, tradycje i obowiązki wynikające z dwóch świąt zlewają się w jeden dzień. Jeśli tak na to spojrzeć, to do południa mamy dzień radosny - kapłani celebrują msze w jasnych szatach - a po południu ubierają szaty pokutne w odniesieniu do tego, czemu poświęcony jest 2 listopada. - Czyli?
- Czyli wspominaniu zmarłych, którzy nie są jeszcze w niebie, ale nie są też w piekle. Są w czyśćcu. Mają niebo gwarantowane, ale jeszcze go nie osiągnęli.
- Uporządkujmy tę wiedzę.
- 1 listopada z radością czcimy wszystkich świętych, zaś 2 listopada wspominamy wszystkich wiernych zmarłych - jest to dzień zaduszny. Pierwszy dzień to w stroju kapłana biel i złoto, drugi dzień to żałobny fiolet.
- Skoro wizyta na cmentarzu jest przypisana do 2 listopada, to o czym wierni muszą pamiętać w poprzedzającym Zaduszki radosnym dniu?
- Jest to jeden z tych dni wypadających poza niedzielą, w których katolik jest zobowiązany do powstrzymania się od pracy i do uczestnictwa we mszy świętej. Jest to jedno ze świąt obowiązkowych. Ma taką rangę jak Boże Ciało i Boże Narodzenie. Jest to też jeden z tych dni, kiedy można zdobyć odpust zupełny w świątyni. Nawet nie idąc na cmentarz. A od 2 do 8 listopada, abyśmy mogli zdobyć odpust zupełny dla któregoś ze zmarłych, to trzeba iść na cmentarz i pomodlić się za tę osobę, plus modlitwa w intencji Ojca Świętego i modlitwa, której nas nauczył Jezus Chrystus, czyli "Ojcze nasz" oraz wyznanie naszej wiary.
- Proszę jeszcze wyjaśnić status eschatologiczny zmarłych znajdujących się w czyśćcu.
- Cóż, wielu ludzi odchodzi z tego świata pojednanych z Panem Bogiem, ale nie zdążyli odpokutować grzechów. Nie są potępieni - czyli nie są w piekle - ale też nie są w niebie. Oni już sobie pomóc nie mogą, ale my możemy im pomóc na jeden z czterech sposobów.
- Pierwszy...
- Modlitwa. Najskuteczniejsze jest ofiarowanie mszy świętej za nich.
- Drugi...
- Odpust zupełny poprzez nawiedzanie cmentarza każdego dnia od 2 do 8 listopada.
- Trzeci...
- Spełnianie dobrych uczynków w intencji zmarłego. Na zasadzie: "Panie Boże, ja komuś pomogę, a ty przyjmij moją ofiarę za zmarłego, w intencji którego to robię".
- Czwarty...
- Dzieła pokutne. Powstrzymanie się od jakiejś godziwej przyjemności. Np. ktoś lubi jeść cukierki albo pić piwo, ale powstrzymuje się od tego, ofiarowując to w intencji konkretnego zmarłego. W intencji zmarłego można też podjąć pielgrzymkę.
- A co ze zmarłymi, o których wiemy, że nie pojednali się przed śmiercią z Panem Bogiem, a mocno zgrzeszyli - może nawet po prostu byli złymi ludźmi...
- Możemy osądzać jedynie czyn. Ale nie osądzamy człowieka, bo to Pan Bóg jest jedynym sędzią. My nie znamy ostatnich sekund życia takiego człowieka. Być może wzbudził w sobie akt żalu doskonałego i zdołał się pojednać z Panem Bogiem. My musimy modlić się za wszystkich. To Pan Bóg decyduje, kto zasłużył na zbawienie, a kto na potępienie.
- A jeżeli ta osoba jest jednak potępiona?
- Pan Bóg zagospodaruje naszą modlitwę. Być może inny członek rodziny zdobędzie tę pomoc.
- W smutku - w tęsknocie za człowiekiem, który już nie jest pośród nas fizycznie - jest też nadzieja...
- Kapłan na pogrzebie mówi, że życie zmienia się, ale się nie kończy. My wierzymy, że ciało umiera, ale dusza jest nieśmiertelna. Tę wiarę oddają płomień i żywy kwiat. Ale, pamiętajmy, najważniejsza jest modlitwa. Jeżeli nie zapalimy znicza i nie położymy na grobie kwiatów, to nic się nie stanie. To tylko symbole.