Wszyscy pamiętają fotografie, na których politycy uśmiechali się, dziękując medykom za zaangażowanie w walkę z pandemią. Ileż gratulacji i słów otuchy rządzący kierowali wówczas do pracowników systemu ochrony zdrowia. Szumne deklaracje o tym, jak ważna jest rola pielęgniarki w procesie zdrowienia Polaków, wybrzmiewały w zasadzie wszędzie. Jednak po pewnym czasie kurtyna prawdy opadła i pracownikom szpitali przyszło zderzyć się z szarą rzeczywistością, w której politycy mają ich pracę w poważaniu. W tłumie znajdą się osoby, które powiedzą: proszę dowód na poparcie tej tezy! Wszak jest niesprawiedliwa. Ano, bardzo proszę. Od pewnego czasu ponad 10 proc. ambulansów z warszawskiego Państwowego Ratownictwa Medycznego nie ma obsady. Jeżeli ekipa karetki, która jako pierwsza dojeżdża na miejsce wypadku (nie tylko pacjenci covidowi potrzebują pomocy), straci jedno ogniwo, to cały zespół nie będzie w stanie zapewnić prawidłowej opieki np. ciężko rannemu. Efektem pogłębiającej się zapaści kadrowej są przede wszystkim nadmiarowe zgony, które przestały wzruszać. Przez długi okres wielu ratowników milczało o tragicznej sytuacji, pracy po 400 godzin w miesiącu, brakach w zespołach ratowniczych i o zarobkach, które nie powalają. Przyszedł jednak czas, gdy niektórzy zaczęli mówić, jak jest naprawdę. Dla władzy prawda o realnym obrazie ratownictwa medycznego jest niewygodna. I tak zwalnia się ratowników, którzy chcą godnie żyć i walczą o byt swoich rodzin. Upominanie się o godne warunki pracy jest w naszym państwie „premiowane” zwolnieniem. To niewyobrażalne, że jeszcze kilka miesięcy temu władza zapewniała, jak bardzo docenia pracę ratowników medycznych, którzy w okresie trwającej epidemii jeździli karetkami od szpitala do szpitala, by za wszelką cenę umierający pacjent został hospitalizowany. Jeżeli narastająca frustracja ratowników spowoduje masowe odejścia, z którymi obecnie borykają się dyrektorzy w całej Polsce, strach myśleć, co czeka nas z początkiem jesieni, gdy kolejna fala wirusa uderzy ze zdwojoną siłą. Jeżeli wówczas ratownicy nie będą chcieli pracować po 400 godzin miesięcznie, dojdzie do forsowania retoryki, że ewentualne problemy pacjentów to ich wina. Jednak to nie ich wina. To także nie wina systemu, który nie jest bytem ożywionym. To wina ludzi, którzy w bezczelny sposób wykorzystują sytuację innych do tego, aby załatwiać swoje interesy kosztem ciężko pracujących.
Ogromny dramat ratowników medycznych. Władza masowo ich zwalnia
2021-08-09
5:30
Jeszcze niedawno politycy bili brawo medykom. Dziś, sytuacja wygląda zgoła inaczej. Ratownicy medyczni, którzy stanowią mocne ogniwo w systemie ochrony zdrowia są obecnie...zwalniani. Wpływ na sytuację ma fakt, że ratownicy medyczni zaczęli walczyć o swoją godność i ludzkie warunki pracy. Przedstawiciele pogotowia tłumaczą, że mają już dość.
Express Biedrzyckiej - Michał Kamiński: USA traktuje dziś Polskę jak wroga