Już prawie 2 MILIONY obywateli Ukrainy uciekły przed wojną. Rosja celowo wywołuje katastrofę humanitarną

i

Autor: AP Już prawie 2 MILIONY obywateli Ukrainy uciekły przed wojną. Rosja celowo wywołuje katastrofę humanitarną

Ogromna agresja Rosji. Leszek Miller nie ma wątpliwości co się stanie. "Prosto z lewej"

2022-03-09 9:10

"Rosja zaatakowała Ukrainę nie oglądając się na żadne ograniczenia, które społeczność międzynarodowa wypracowała, by zapobiegać konfliktom zbrojnym. Wystarczyło, że sama uznała, iż jej interesy są zagrożone, a bezpieczeństwo nie jest pewne. Nie potrzebowała niczego więcej, a zwłaszcza aprobaty międzynarodowej opinii publicznej" - napisał w najnowszym felietonie Leszek Miller.

Lekcja historii

Wojnę niestety mamy za progiem. Jeśli pamiętać, że w jej wyniku już milion Ukraińców uciekło do Polski, to możemy mówić, że odczuwamy bardzo konkretne jej skutki. Zdjęcia zrujnowanych osiedli mieszkaniowych, trupy rozrzucone wybuchami na ulicach, nocne bombardowania upiornie rozświetlające niebo i widok dzieci pochowanych w schronach, trwożą dusze i mrożą krew w żyłach.

Rosja zaatakowała Ukrainę nie oglądając się na żadne ograniczenia, które społeczność międzynarodowa wypracowała, by zapobiegać konfliktom zbrojnym. Wystarczyło, że sama uznała, iż jej interesy są zagrożone, a bezpieczeństwo nie jest pewne. Nie potrzebowała niczego więcej, a zwłaszcza aprobaty międzynarodowej opinii publicznej.

Żona ważnego polityka PSL jest Ukrainką. Opowiada, co dzieje się z jej rodziną [TYLKO W SE]

Czy ktoś ma jeszcze złudzenia, jak zachowałaby się Rosja 41 lat temu, gdy była potężniejszym niż dziś Związkiem Radzieckim? W 1981 roku na naszej wschodniej granicy stały jednostki Armii Czerwonej, które w ciągu kilku dni mogły uformować się w stutysięczną ekspedycję karną. Od południa czekały wojska czechosłowackie, a na zachodzie armia NRD. W garnizonach radzieckich w Polsce stały kolejne tysiące czerwonoarmistów, zaś w Rembertowie pod okiem Naczelnego Dowódcy Wojsk Układu Warszawskiego na pełnych obrotach pracował sztab zapiętej już na ostatni guzik „bratniej pomocy”.

W tych okolicznościach stan wojenny był rozwiązaniem tragicznym, ale był rozwiązaniem, które zapobiegło hekatombie. Polskie miasta nie ucierpiały na skutek uderzeń artyleryjsko-lotniczych, ludność nie ginęła pod bombami, nie musiała uciekać co noc do schronów. Patrząc na przerażające zdjęcia z Ukrainy możemy po latach uświadomić sobie, czego uniknęliśmy. Owszem stan wojenny oznaczał ludzkie tragedie: kopalnia Wujek, więzienia, ośrodki internowania, procesy, ale stan wojenny nie oznaczał zagłady kraju, zgruzowania miast i osiedli, śmierci liczonej w tysiące. Jeśli ktoś myśli inaczej niech popatrzy na wschód… Nawet najbardziej nieprzejednani twórcy i współtwórcy radykalnej postawy Solidarności w stosunku do PRL po latach zmieniają zdanie i dają temu publiczny wyraz. Jednym z pierwszych, jeśli w ogóle nie pierwszym był Karol Modzelewski. Ostatnio zaś pod „mniejszym złem” podpisał się publicznie redaktor Adam Michnik.

Co nie znaczy, że sytuacja całkowicie się odwróciła. Także ludzie inteligentni, mimo, że skłonni do refleksji nie rozstają się całkowicie z własnymi przekonaniami - co najwyżej próbują uwspółcześnić ich interpretację. Poza tym świat nie składa się wyłącznie z ludzi refleksyjnych, ale także z nieprzejednanych radykałów. Oni w żadnych okolicznościach niczego się nie uczą i nigdy nie mają żadnych wątpliwości. Okazuje się, że choć lata mijają ciągle chodzi o to samo – żeby ludzi dobrej woli było więcej.

Marcin Ociepa odpowiada na pytanie czy Polsce grozi agresja ze strony Rosji?
Sonda
Czy warszawskie metro powinno być darmowe dla obywateli Ukrainy?