Według Solidarnej Polski Janusz Kowalski stracił stanowisko w rządzie przez swój krytyczny stosunek (swój oraz swojego ugrupowania) do działań premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie polityki klimatycznej. To m.in. on wielokrotnie w mediach mówił o konieczności użycia weta na forum unijnym (słynne hasło "weto albo śmierć") Ludzie Zbigniewa Ziobry twierdzą przy tym, że do odwołania wiceministra doszło wbrew obowiązującej umowie koalicyjnej. W rozmowie z "DGP" Kowalski ocenił, że to właśnie działania związane z polityką klimatyczną są przyczyną wszelkich problemów Zjednoczonej Prawicy i to przez nią koalicja odchodzi od swoich ideałów ("dokonuje skrętu w lewo"). - Musimy wrócić do merytorycznej rozmowy, by nie przerzucać na Polaków kosztów transformacji energetycznej. Bo to wyborcy PiS (...) zapłacą o kilkanaście czy kilkadziesiąt procent wyższe ceny za energię i ciepło. I przez to najprawdopodobniej przegramy wybory w 2023 r. Wyborcy PiS nie przebaczą nam niezrozumiałego odejścia od programu wyborczego z 2019 r. - przekonywał.
Jakby tego było mało, Kowalski zapytany o to, czy próbował przeciągnąć niektórych posłów PiS do Solidarnej Polski, nie zaprzeczył tym doniesieniom! Przekonywał przy tym, że jego punkt widzenia wobec zmian w energetyce podzielają niektórzy przedstawiciele PiS, jako przykład wymieniając posła Marka Wesołego oraz posłankę Małgorzatę Janowską.
Kowalski brutalnie ocenił również zaprezentowaną przez Morawieckiego koncepcję "Nowego Ładu". W jego opinii... nie ma w ogóle czegoś takiego, więc nie należy traktować jej poważnie. - Jest pewnego rodzaju hasło, które na tym etapie nie jest spójną wizją gospodarczo-społeczną. Jako Solidarna Polska jesteśmy za opracowaniem koalicyjnego programu gospodarczego - stwierdził stanowczo. Następnie zrobiło się jeszcze ciekawiej. - Widziałem wiele różnych propozycji na prezentacjach PowerPoint. Niektóre sensowne, inne wyglądające jak przepisane z programu PO z 2011 r. przez pana Piotra Araka, który był wtedy prawą ręką Michała Boniego - ocenił bezkompromisowo.