- To jest skandal. Istnieje podejrzenie, że zwykły inwestor już teraz musiałby zwrócić do państwa te 40 mln zł. Ale przecież media ojca Rydzyka goszczą najważniejszych polityków PiS z Jarosławem Kaczyńskim (71 l.) na czele. Ta sprawa to kolejny dowód na to, jak budowane jest państwo oligarchiczne – komentuje nam Krzysztof Brejza (37 l.), senator KO.
Geotermia Toruń otrzymała na inwestycję niewiele ponad 37,5 mln zł. Wybudowała za nie m.in. ciepłownię geotermalną. Zgodnie z umową ciepła woda powinna popłynąć do mieszkań 1 lipca tego roku. Tak się nie stało. - Geotermia Toruń wystąpiła o wydłużenie terminu realizacji projektu ciepłowni geotermalnej oraz projektu dotyczącego budowy sieci ciepłowniczych zasilających budynki mieszkalne i placówki systemu oświaty miasta Torunia do 30.06.2021 r. - tłumaczy nam Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki wodnej, który przyznał dotację.
NFOŚiGW przyznał nam także, że… nie tylko dał Geotermii Toruń więcej czasu, wypłacił dotację, ale i pożyczył spółce ojca dyrektora prawie 8,5 mln zł.
Dlaczego więc umowa nie została dotrzymana? Fundusz nie odpowiedział nam na te pytania. Geotermia Toruń ma swoją siedzibę w Wyższej Szkole Społecznej i Medialnej w Toruniu. Ale nikogo tam nie ma. Przez kilka dni nie udało nam się z nikim porozmawiać.
Do pewnego momentu inwestycja szła jak po maśle. By dokopać się do źródeł z gorącą wodą wywiercono odwiert, na które państwo dało 26 mln zł. Następnie NFOŚiGW przekazał dotacje na budowę ciepłowni geotermalnej i położenie sieci ciepłowniczej w wysokości wymienionych już 37,5 mln zł. Pieniądze popłynęły, ciepła woda nie leci...