Łukasz Warzecha: O zależnych i niezależnych

2015-02-13 3:00

Media, jak wiadomo, dzielą się na "normalne" i "prawicowe". Tak to przynajmniej przedstawiają te "normalne". Jeśli ktoś jest z mediów "prawicowych", to wiadomo: oszołom, lustrator, skwaszony, pełen jadu itd. Z tych "normalnych" - spokojny, wyważony i "obiektywny". To samo odnosi się do oceniania kandydatów na prezydenta.

Taka anegdotka. Kilka dni temu wieczorem kandydat na prezydenta z PiS Andrzej Duda wdał się w twitterową pogawędkę z internautami o "Mistrzu i Małgorzacie" - genialnej powieści Michaiła Bułhakowa. Sytuację uznałem za szczególnie ciekawą. Abstrahując od politycznych programów i deklaracji, na wizerunek polityka i na jego ocenę składają się również takie momenty: mniej formalne, zaskakujące, poza głównym nurtem kampanii. Spodobało mi się, że Andrzej Duda nie tylko powieść Bułhakowa dobrze pamięta, ale też w ogniu kampanii jest w stanie poświęcić czas, żeby o niej pogawędzić z całkiem obcymi ludźmi w wirtualnej przestrzeni. I napisałem to na Twitterze: "Podoba mi się to".

Zobacz: Adam Jarubas RODZINA: żona Mariola Jarubas, synowie Dawid i Damian

Następnego dnia odezwał się jeden z dziennikarzy "normalnych", niejaki Błażej Strzelczyk, którego droga zawodowa poprowadziła z "Gazety Wyborczej" do niezwykle popularnego i rozchwytywanego "Tygodnika Powszechnego" (tak, on jeszcze wychodzi). Strzelczyk napisał z przekąsem, odnosząc się do mojego wpisu: "Niezależnie".

Metoda jest ta sama, co w przypadku mediów "normalnych" i "prawicowych". Gdybym wychwalał prezydenta Komorowskiego - zachwycił się na przykład jego porywającym sposobem przemawiania - Strzelczyk by się zapewne nie odezwał. Nie napisałby kpiąco: "niezależnie", bo przecież wiadomo, że kto chwali Bronisława Komorowskiego, jest właśnie prawdziwe niezależny i czyni to z głębokiego przekonania niepowiązanego z żadnym własnym interesem. Ale jeżeli pochwali kogoś innego ze stawki kontrkandydatów, można mu już przyczepiać łatki, a nawet spytać - jak to ze mną uczynił w TVP Info redaktor Jarosław Kulczycki - czy przypadkiem nie jest opłacany przez sztab tego kandydata.

Metody postępowania w takiej sytuacji są dwie. Pierwsza to mozolne tłumaczenie, dlaczego mamy do czynienia z wrednym chwytem, który wiele wspólnego z logiką nie ma, a jego jedyny cel to zbudowanie wśród ludzi absurdalnego przekonania, że rozsądek i niezależność muszą oznaczać wspieranie kandydata PO.

Druga to odwinięcie się tym samym. I coraz bardziej skłaniam się właśnie ku tej metodzie. A zatem - mamy media "prawicowe", okej, ale mamy i lewicowe: "Wyborczą", "Politykę", TVN24. Strzelczyk ma problem z moją niezależnością? Cóż, ja mam problem z niezależnością Strzelczyka, w którego poczytnej gazecie agencje Skarbu Państwa umieszczały wiele ogłoszeń. Kulczycki pyta, czy opłaca mnie sztab Dudy. Ja pytam, czy Kulczyckiego opłaca sztab Komorowskiego. Broń Boże, nie rzucam oskarżeń, tylko pytam. Wolno mi?

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail