- Na które ugrupowanie oddałaby Pani/oddałby Pan głos, gdyby wybory do polskiego parlamentu odbywały się w najbliższą niedzielę? - brzmiało pytanie, które zadano próbie badawczej liczącej 1078 osoby (badanie zostało zrealizowane metodą CAWI na panelu internetowym w dniach 7-10 sierpnia). Wyniki (bez osób niezdecydowanych) wskazują, że PiS i jego koalicjanci mieliby szansę na kolejną kadencję samodzielnych rządów. Zjednoczona Prawica zyskała w sondażu 43 proc. poparcia (co oznacza wzrost o 2 punkty względem poprzedniego badania). Na drugim miejscu uplasowała się Koalicja Obywatelska z wynikiem 29 proc. Oznacza to jednak spadek o jeden punkt procentowy. Lewica może liczyć na 11 procent (bez zmian). Stabilne, 8-procentowe poparcie utrzymuje również Konfederacja.
Prawdziwy powód do niepokoju może odczuwać za to Władysław Kosiniak-Kamysz. Po ogromnym zawodzie związanym z klęską wynikową, jaką uzyskał w pierwszej turze wyborów prezydenckich, teraz lider ludowców może drżeć o miejsce w parlamencie. Według badania jego Koalicja Polska uzyskałaby jedynie 4 proc. wskazań (spadek o 2 pkt. proc.), co oznaczałoby czteroletnią absencję w sejmowych łamach dla PSL i Kukiz'15!
Jak natomiast wyglądałaby frekwencja wyborcza? O utrzymaniu tej z wyborów prezydenckich nie można raczej co marzyć. W omawianym sondażu 64 proc. respondentów oceniło, że wzięłoby udział w wyborach (choć z tej grupy jedynie 46 proc. było tego pewnych). 21 proc. badanych przyznało, że odpuściłoby wizytę w lokalu wyborczym (z czego 12 proc. na pewno), zaś pozostałe 15 proc. nie potrafiło określić się w tej kwestii.
Polecany artykuł: