Pojawiają się kolejne kontrowersje wokół mieszkania Karola Nawrockiego. - Mieszkanie było lokalem komunalnym, pan Jerzy był jego najemcą. Nie miał pieniędzy na jego regularne opłacanie (...). W 2010 roku poprosił mnie o pożyczkę na wykup, żeby miesięczne koszty były niższe. Sprawa jego sprzedaży pojawiła się dopiero rok później, w 2011 roku. W testamencie zapisał mi cały swój dobytek, w tym mieszkanie - przekonywał prezes IPN i kandydat przez PiS na prezydenta w nagraniu na swoim profilu na Facebooku, na którym wyjaśniał sprawę kawalerki Jerzego Ż., którą przejął w 2017 roku. Tymczasem "Gazeta Wyborcza" informuje, że zawarł on z mężczyzną umowę pożyczki na tak wysoki procent, że senior nie byłby w stanie spłacić nawet odsetek.
Według dziennika umowa pożyczki została podpisana 15 lutego 2010 roku w Gdańsku. Dokument został wydrukowany, ale ręcznie zapisano dane obu stron - imię i nazwisko, adres, pesel oraz podpisy Karola Nawrockiego i Jerzego Ż. Odręcznie zostało zapisane także oprocentowanie pożyczki. Dodano także informację, że Nawrocki pożycza panu Jerzemu 12 tys. zł "na wykup mieszkania komunalnego".
Jak podkreślono, kluczowe w umowie jest to, że Nawrocki pożycza Jerzemu Ż. kwotę 12 tys. zł na 20 procent rocznie. - Problem w tym, że gdyby pan Jerzy miał spłacać same tylko odsetki od pożyczki na 20 proc., to rocznie wyniosłyby one 2,4 tys. zł. Taka kwota była poza jego możliwościami finansowymi. Brakowało mu pieniędzy na podstawowe potrzeby, utrzymywał się dzięki pomocy społecznej - czytamy.
Sprawdź: Kontrowersyjny ruch rządu! Chcieli usunąć nazwisko ministra zmarłego pod Smoleńskiem
- W roku 2010 średnie oprocentowanie kredytów hipotecznych wynosiło ok. 5 proc., zaś kredytów gotówkowych - od 8,4 do 17,5 proc. (plus prowizja banku). Pan Jerzy nie miał zdolności kredytowej. Stawka 20 proc. to nieco poniżej progu zakazanych pożyczek lichwiarskich, które zaczynają się powyżej 24 proc. - dodano.
Galeria poniżej: Tak mieszka Karol Nawrocki
