Wczoraj Gerald Birgfellner stawił się w warszawskiej prokuraturze. Austriacki biznesmen utrzymuje, że został oszukany przez Jarosława Kaczyńskiego, a spółka Srebrna jest mu winna sporo pieniędzy za projekt wieżowca, który miał powstać na warszawskiej działce należącej do spółki. Dzisiaj rąbka tajemnicy na temat przesłuchania Austriaka uchylił jego pełnomocnik. – Mogę powiedzieć, że bardzo rzetelnie pani prokurator zbiera materiał dowodowy. Tak wzbudziła zaufanie naszego klienta, że dowiedziała się dużo więcej niż my. Pojawiają się zupełnie nowe okoliczności w sprawie, które potwierdzają, że doszło do popełnienia przestępstwa i wskazują na osoby winne jego popełnienia. Złożyliśmy olbrzymią liczbę dowodów i mamy nadzieję, że przekonają prokuraturę – powiedział w rozmowie z TVN24 adwokat Jacek Dubois. Mecenas dodał, że austriacki przedsiębiorca ocenił swoje szkody na 1,3 mln euro.
Przypomnijmy, sprawa „taśm Jarosława Kaczyńskiego” ujrzała światło dzienne 29 stycznia. Wtedy „Gazeta Wyborcza” opublikowała nagrania rozmów, do jakich doszło między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, a austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem. Obaj panowie rozmawiali o budowie dwuwieżowego budynku na działce w centrum Warszawy należącej do spółki Srebrna, z którą były premier jest powiązany. Austriak poczuł się oszukany przez Kaczyńskiego. Twierdzi, że spółka powiązana z prezesem PiS jest mu winna pieniądze za zaprojektowanie wieżowca.