Sławomir Nowak został zatrzymany w związku ze swoją pracą na Ukrainie. Wraz z nim zatrzymano w Polsce dwie osoby: byłego dowódcę jednostki Grom Dariusza Z. oraz biznesmena Jacka P. Wszyscy najbliższe trzy miesiące mają spędzić w areszcie (ten ostatni może się zwolnić warunkowo, o ile wpłaci 1 mln złotych). Były minister transportu jest m.in. podejrzany o żądanie i przyjmowanie korzyści majątkowych, a w efekcie przestępczej działalności miał uzyskać ponad 1 milion 300 tysięcy złotych. Zarzuty dotyczą okresu od października 2016 roku do września 2019 roku, gdy były minister w polskim rządzie kierował ukraińską Państwową Służbą Dróg Samochodowych – Ukrawtodor. Nowak jako jej szef miał „uzależniać decyzje o przyznawaniu prywatnym firmom zleceń w zakresie zamówień publicznych od udzielania mu korzyści majątkowych i osobistych”. Decyzje dotyczyły m.in. kontraktów na budowę i remonty dróg na Ukrainie oraz nadzoru nad realizacją już zawartych umów.
Już po tym, jak sąd postanowił o areszcie, adwokat Nowaka mówił, że złoży zażalenie na decyzję sądu. - Podejrzany w ogóle nie zna dowodów. Jesteśmy zaskoczeni, bo mieliśmy 3,5 godziny, żeby przejrzeć 90 tomów akt - zapowiadał adwokat Antoni Kania-Sieniawski.
W środę słowo stało się ciałem. - Zachowując 7 dniowy termin w sprawie Sławomira Nowaka złożyliśmy zażalenie na tymczasowe aresztowanie. Teraz czekamy na termin posiedzenia sądu - napisał obrońca Nowaka na swoim Twitterze.