Angela Merkel

i

Autor: AP Angela Merkel

Nord Stream 2 jednak nie powstanie? Adam Traczyk o zaskaujących deklaracjach niemieckiego rządu

2020-09-08 7:15

Angela Merkel i kilku ważnych ministrów niemieckiego rządu grożą sankcjami na kontrowersyjny gazociąg w związku z otruciem przebywającego w berlińskim szpitalu rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego. Skąd ta zmiana? "Jednocześnie zaistniały trzy czynniki: presja Stanów Zjednoczonych i groźba sankcji w wypadku kontynuowania projektu, zawierucha polityczna na Białorusi po sfałszowanych wyborach, w której Rosja odgrywa niemałą rolę oraz właśnie zatrucie Nawalnego" - tłumaczy Adam Traczyk, prezes think tanku Global.Lab

„Super Express”: - Już nie tylko szefowie niemieckiego MSZ, MON i, o dziwo, Ministerstwa Zdrowia, ale także sama Angela Merkel nie wyklucza, że w odpowiedzi na otrucie Aleksieja Nawalnego, Berlin obejmie sankcjami gazociąg Nord Stream 2. Do niedawna niemieckie władze podkreślały, że to projekt biznesowy, nie polityczny. Czemu nagle stał się sprawą polityczną?

Adam Traczyk: - Bo jednocześnie zaistniały trzy czynniki: presja Stanów Zjednoczonych i groźba sankcji w wypadku kontynuowania projektu, zawierucha polityczna na Białorusi po sfałszowanych wyborach, w której Rosja odgrywa niemałą rolę oraz właśnie zatrucie Nawalnego. Pierwszy czynnik może oznaczać poważne koszty gospodarcze dla niemieckich podmiotów, drugi to groźba wzrostu napięć w regionie i ryzyko zagrożenia bezpieczeństwa na wschodniej flance NATO, a trzeci to presja ze strony niemieckiej opinii publicznej wyczulonej na kwestie praw człowieka i demokracji. Ta kombinacja sprawiła, że na nowo rozgorzała dyskusja o przyszłość projektu, który jest przecież prawie na ukończeniu.

- Jak poważne są te zapowiedzi? Rzeczywiście Niemcy mogą porzucić ten kontrowersyjny projekt, czy skończy się tylko na groźbach? Sceptycy mówią, że skoro nawet aneksja Krymu nie powstrzymała Niemiec przed budową NS2, tym bardziej nie powstrzyma ich historia z Nawalnym.

- Nie można wykluczyć żadnego scenariusza. Sama sprawa Nawalnego z pewnością nie byłaby wystarczająca do zaniechania projektu, którego budowa z powodu amerykańskich sankcji i tak jest obecnie zawieszona. Ale w połączeniu z wymienionymi już czynnikami może mieć istotny wpływ na przyszłość gazociągu. Tym bardziej, że już w przyszłym roku odbędą się w Niemczech wybory do Bundestagu, więc politycy silniej będą się liczyć z opinią publiczną.

- Wspomniał pan presję amerykańską i groźbę sankcji. Niemcy w sprawie Nawalnego znalazły wygodną wymówkę, by się z jego budowy wycofać i nie narażać relacji z Waszyngtonem?

- Dokładnie tak. Presja ze strony Waszyngtonu rośnie już od dłuższego czasu. Sankcje i dalsze groźby ze strony USA jako mieszanie się w europejskie sprawy w Berlinie irytowały nawet przeciwników budowy gazociągu. Teraz znowu dostali oni do ręki silny oręż. Z kolei dla zwolenników budowy Nord Stream 2 sprawa Nawalnego to możliwość rezygnacji z projektu i jednoczesnego zachowania twarzy. Otrucie Nawalnego jest dobrym pretekstem do porzucenia projektu i zachowaniu wrażenia, że nie uległo się presji administracji Trumpa. Nie zapominajmy jednak, że projekt ciągle ma silnych zwolenników, którzy argumentować będą, że nie należy mieszać polityki i projektów gospodarczo-infrastrukturalnych i przestrzegać przed utopieniem grubych milionów na dnie Bałtyku.

- NS2 jest jedyną formą ukarania Rosji za Nawalnego, którego sprawa stała się nie tylko rosyjskim, ale także niemieckim dramatem?

- Z pewnością najbardziej dla Kremla bolesną. NS2 jest współczesnym symbolem niemieckiej polityki obliczonej na stworzenie sieci współzależności, które uczynią z Rosji bardziej przewidywalnego i szanującego reguły gry partnera. Dlatego utrzymywano poparcie dla NS2 mimo jego wątpliwych korzyści ekonomicznych i oczywistych zagrożeń geopolitycznych. Widać jednak, że ta polityka ponosi porażkę za porażką i zamiast „zmiany poprzez handel”, mamy „handel bez zmiany”, czego dowodem jest nie tylko otrucie czołowego rosyjskiego opozycjonisty, ale i wcześniejsze mordy polityczne czy wspominana aneksja Krymu i napaść na wschodnią Ukrainę. Fakt, że walka Nawalnego o życie toczy się w berlińskim szpitalu na oczach niemieckich mediów i społeczeństwa sprawia, że ma ona znacznie większą wagę, niż gdyby pozostał on w Rosji. Przybliżyło to niemieckiej opinii publicznej prawdziwą naturę rządów Putina.

Rozmawiał Tomasz Walczak