"Super Express": - Co w rządzie Donalda Tuska zasługuje na największą krytykę?
Rafał Kalukin: - Przede wszystkim to, że jest to rząd niewykorzystanych szans. Między wyborami 2007 r. a katastrofą smoleńską cieszył się niewiarygodną koniunkturą polityczną i można było ten czas wykorzystać na zreformowanie choćby kilku najbardziej newralgicznych obszarów istotnych dla funkcjonowania państwa. Wiele wskazuje na to, że ekipa Donalda Tuska nie posiada klarownej wizji rozwijającego się państwa w Unii Europejskiej, a jedynie bardzo ogólne intuicje, które nie przekładają się na konkretne plany rozwojowe. Jest to bardziej rząd trwania niż rząd zmiany. A niestety żyjemy w na tyle ciężkich czasach, że samo trwanie jest ryzykowną strategią.
- Jakie zaniechania są najpoważniejsze?
- Niedostosowane do potrzeb finanse publiczne. Nadal ogromne reformy odnośnie do systemu emerytalnego. Coś trzeba zrobić, jeżeli chodzi o wyzwania demograficzne. Coś trzeba też w końcu zrobić z ochroną zdrowia. W tym zakresie na swoje usprawiedliwienie Platforma ma tylko to, że jakiś plan miała, ale został zawetowany przez Lecha Kaczyńskiego. Wyzwań jest bardzo wiele. I Ameryki nie trzeba odkrywać - trzeba mieć jedynie wolę zmian. A tej woli premierowi i jego ludziom brakuje.
- PO poprosiła o 500 dni czasu na naprawę państwa. Czy to już nie jest bezczelność?
- To sugestia, że wykorzysta ten czas na prawdziwe rządzenie. Ale już po kilku wypowiedziach waż- nych polityków PO widać, że nie mają w zanadrzu niczego nowego do zaproponowania. I coraz mniej wierzę, że jeżeli PO wygra przyszłoroczne wybory parlamentarne, to coś zmieni w swoim sposobie sprawowania władzy.
Rafał Kalukin
Publicysta "Gazety Wyborczej"