Niewydolny rząd fundamentalistów światopoglądowych i rynkowych? Tomasz Walczak ocenia rekonstrukcję

2020-09-30 16:31

Wreszcie się dokonało. Po ponad dwóch miesiącach targów, fochów, gróźb i wymuszeń poznaliśmy oficjalnie skład nowego rządu. Z boku może wyglądać to tak, że dramatyzm towarzyszący wykuwaniu się nowego porządku nie był warty tego wszystkiego. Że góra urodziła mysz. Co nam mówi ta rekonstrukcja?

Premier Mateusz Morawiecki, Jarosław Kaczyński, Jarosław Gowin, Zbigniew Ziobro

i

Autor: Piotr Molęcki/ East News

Oczywiście, najbardziej rzuca się w oczy obecność w Radzie Ministrów Jarosława Kaczyńskiego. „Szeregowy poseł”, jak go zwykła nazywać opozycja, przestaje być zakulisowym władcą marionetek i staje się oberpremierem, choć formalnie ma być zastępcą Mateusza Morawieckiego. Premier przekonywał, że nie chodzi w rekonstrukcji o personalia, ale o bardziej wydajną strukturę rządu i zdynamizowanie procesów decyzyjnych, ale Kaczyński jako wicepremier wprowadzi raczej chaos i zaburzenie tych procesów, bo porządek formalny i rzeczywisty będą się wykluczać. To jedno.

Druga sprawa, to cokolwiek kontrowersyjna decyzja, by szefem połączonego ministerstwa edukacji i nauki zrobić Przemysława Czarnka. Pan poseł dał się do tej pory poznać jako prawicowy fundamentalista, a nie sprawny organizator. Kluczowej obecnie sferze oświaty nie wróży to dobrze. Szkoły działają w nadzwyczajnym trybie w związku z koronawirusem, a cały system edukacji balansuje na granicy załamania. Tymczasem po Czarnku na razie możemy się spodziewać, że jego bytność w resorcie oświaty sprowadzi się do ideologicznych krucjat, walk z wyimaginowanymi problemami światopoglądowymi, wydumanymi zagrożeniami. Czarnek najwyraźniej ma pełnić rolę koncesjonowanego radykała w rządzie, odbierającego powietrze Ziobrze i spółce, którzy na sprawach ideologicznych próbowali się od wyborów parlamentarnych budować. Ale walka z Ziobrą kosztem polskiej szkoły może się okazać katastrofalna w skutkach.

Zagadkowa pozostaje nominacja dla Jarosława Gowina. Nie dlatego, że wraca do rządu w randze wicepremiera, ale dlatego, że resort rozwoju, który obejmie ma też się rozszerzyć o kwestie rynku pracy. Gowin znany jest ze swoich bardzo liberalnych poglądów gospodarczych, a ma zajmować się dziedziną, która wymaga nie nowego Leszka Balcerowicza, ale kogoś o dużej wrażliwości społecznej. W kryzysowych czasach neoliberalne odruchy Gowina mogą okazać się niebezpieczne dla polskich pracowników.

Ale może mylimy się co do panów Czarnka i Gowina? Może zadadzą kłam dotychczasowej marce, którą sobie wyrobili i będziemy ich jeszcze chwalić pod niebiosa, choć póki co trudno to sobie wyobrazić.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki