Widownia chciałaby nowych zapaśników, ale starzy się uparli i nie chcą ze sceny zejść. I tak trwa PO i PiS w klinczu sondażu w zasadzie niezmiennie od lat. Od lat PiS już, już dogania PO i już jak prawie go ma, to przegrywa wybory, po czym znów zaczyna doganiać. Okropna nuda.
Ten układ miał rozbić duet egzotyczny Palikot - Kwaśniewski, choć licząc Ryszarda Kalisza, to w zasadzie tercet. Pomysł, żeby starych wysłużonych zawodników przebrać w nowe koszulki i wmawiać publice, że to polityczna świeżynka, udać się nie mógł.
Liczono na magię nazwiska Aleksandra Kwaśniewskiego i siłę jego prawie duszpasterskiej koncyliacyjności. Ci, którzy na to postawili, chcieli wyprzeć z pamięci, że do zawodnika z napisem "Kwaśniewski" na plecach w międzyczasie przyczepiło się kilka łatek. A że to kłamczuszek magistralny, a to, że napił się z nieodpowiednim biskupem w bardzo nieodpowiednim momencie, to, że robił z siebie głuptaka jakimiś tłumaczeniami o kontuzji goleni i chorobie filipińskiej.
W dodatku Palikot to już panna po przejściach. Swój wyborczy kilkunastoprocentowy sukces zawdzięczał właśnie znużeniu dwoma najważniejszymi partiami. Ale sukcesu utrzymać nie potrafił. Roztrwonił go na marihuanie, walce z krzyżem i seksie dla 13-latek, bezsens.
W dodatku ostatnio skompromitował się po raz kolejny, twierdząc, że nazywanie kogoś na ch
to działanie artystyczne. Sondaż dla "Super Expressu" pokazuje, że alians Kwaśniewskiego z Palikotem (niecałe 5 proc.) nie ma szans na odegranie znaczącej roli, a w zasadzie nie ma szans na odegranie żadnej roli. Cóż, nie oczekuj od starych psów nowych sztuczek