- Tego nie można nazwać potknięciem, gafą czy wpadką… stała się rzecz niegodna i niedopuszczalna – mówi nam dr Janusz Sibora, badacz dziejów dyplomacji oraz protokołu dyplomatycznego. - Deklaracja to dokument polityczny, wcześniej negocjowany i o wymiarze prawnym. W dyplomacji ma bardzo wysoką rangę. Jego podpisanie powinno być celebrowane i traktowane jak uroczystość, która uosabia majestat państwa. Tymczasem byliśmy świadkami rzeczy karygodnej. Polska strona dopuściła do tego, że Trump podpisuje dokument na siedząco, a nasz prezydent stoi. To niedopuszczalne! - ocenia dr Sibora, który za tę sytuację wini nasz protokół dyplomatyczny i osobiście Andrzeja Dudę. - Ciągle chodzi i mówi, że dba o prestiż Polski na świecie, a przecież tam byli dziennikarze z całego świata i w cały świat pójdą niegodne z polskiej perspektywy zdjęcia (…) Forma podpisania takiego dokumentu powinna być wyrazem szacunku dla majestatu państwa. Nikt mnie teraz nie przekona, że Stany Zjednoczone traktują nas poważnie. Pokazano wasalny stosunek Polski do USA. Bo zawsze się dba o równość partnera. Tutaj tego zabrakło. – podsumowuje ekspert.
- Ta sytuacja nie była w oficjalnej części wizyty. To tylko podkreśla niezmiernie dobre stosunki między prezydentem Dudą a prezydentem Trumpem. Podpisanie tej deklaracji w Gabinecie Owalnym odbyło się poza protokołem, w przyjacielskich warunkach. Spotkało się dwóch naprawdę dobrych znajomych, którzy znają się bardzo długo i to jest tylko podkreślenie tego faktu" - mówi SE rzecznik prezydenta Błażej Spychalski (33 l.)
Warto dodać, że niefortunne zdjęcie z momentu podpisania deklaracji wrzucił do sieci sam prezydent Donald Trump (72 l.). Na oficjalnej stronie polskiego prezydenta i jego profilach w mediach społecznościowych próżno tej „pamiątki” szukać. I temu akurat chyba nikt nie powinien się dziwić.