Joanna Jureczko-Wilk przegrała z chorobą, którą raz udało jej się pokonać. - I wydawało się, że da także tym razem, gdy choroba, którą już raz pokonała, na początku pandemii znowu zaatakowała. Badania, diagnozy, leczenie… Była dzielna - napisał Tomasz Gołąb, szef warszawskiej redakcji „Gościa Niedzielnego”.
Dziennikarka pracowała niemal do samego końca. Na 10 dni przed śmiercią nie miała już jednak sił na pisanie. - Ten krzyż, który niosła był coraz cięższy. Dziesięć dni temu zapowiedziała, że już do „Gościa” nie wróci. Wiedziała. Im mniej miała sił fizycznych, tym bardziej widziałem w Joannie mocarza ducha. Tę, którą wzmacniała modlitwa i przykład ukochanych świętych - dodał Gołąb.
Z redakcją „Gościa Niedzielnego” Joanna Jureczko-Wilk była związana przez ponad 20 lat. Zajmowała się sprawami społecznym, gospodarką i wiarą. Pisała felietony i była redaktor prowadzącą. Prywatnie była wdową i matką dwójki dzieci, Hanny i Krzysztofa.
- Dobry człowiek. Rzetelny dziennikarz. Świetna Mama Hani i Krzysia. Cudowna chrzestna mojej Klary. Waleczna w chorobie, głęboko wierząca. Krucha i twarda. Tak wiele Ci, Asiu, zawdzięczam - napisała na Twitterze Agata Puścikowska. 20 lat temu straciła męża, który zginął w wypadku.
To oni pierwsi docierają do ofiar drastycznych wypadków.
Co szokuje ich najbardziej? POSŁUCHAJ!
Listen on Spreaker.