„Super Express”: - Jak wygląda kuszenie senatora by został ministrem?
Robert Dowhan: - Nie chcę wchodzić w szczegóły. To już dla mnie historia, zamknięty rozdział. Nie chcę z siebie robić bohatera, ani kogoś, kto nie wykorzystał szansy. Powiem tyle, że do tej pory nie brałem udziału w takich rozmowach i nie wiem, czy to było normalne. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że w ciągu kadencji takie przejścia i propozycje miały miejsce. W różne strony.
Właśnie…
I w każdą z tych stron te transfery mnie dziwiły. Jest coś niedorzecznego i szalonego jeżeli ktoś idzie do wyborów z pewnymi wartościami, a później to zmienia…
Pojawienie się pana Arłukowicza w Platformie też było niedorzeczne i pana dziwiło? Pani Nowackiej?
Cóż, każda historia jest inna. Niech tłumaczą się ci, którzy takie przejścia mają w swojej karierze. To niekiedy się opłaca, niekiedy nie. W poprzedniej kadencji senatorowie - Misiołek i Piechota przeszli do PiS i jednak wyborcy tego nie zrozumieli i już ich nie wybrali. Przed nowymi wyborcami trzeba się jednak uwiarygodnić i często to się nie udawało. W różnych ugrupowaniach. Bartkowi Arłukowiczowi się udało.
Może panu też by się udało?
Ja nie muszę. Dla mnie polityka nie jest całym życiem, mam co robić poza nią. I może jest mi przez to łatwiej niż wielu innym, ale mogę zdecydowanie powiedzieć, że tego nie zrobię. Choć namawiano mnie, także wiele osób spoza PiS.
Jak?
Wielu uważało, że powinienem wziąć to stanowisko, „bo drugi raz się nie zdarzy”. Dla mnie jako człowieka sportu byłoby to coś w rodzaju uwieńczenia kariery. Jestem po AWF, zawsze byłem blisko sportu. Od najmłodszych lat. Mogę jednak za siebie i za wielu kolegów ręczyć w dzisiejszym głosowaniu. Choć zdaję sobie sprawę z tego, że dzisiejsze posiedzenie Senatu będzie gorące i może mieć niecodzienny przebieg.
PiS powinno dostać więcej niż jednego wicemarszałka w Senacie? Ma aż 48 Senatorów…
Ciężkie pytanie… Weszło wiele ugrupowań i była taka praktyka, żeby każde z nich miało swoje stanowisko w prezydium.
PiS w odwecie może uznać, że całej opozycji mającej 49 proc. w Sejmie daje jednego wicemarszałka Sejmu.
Taka gra ilością marszałków byłaby niepotrzebnym zamieszaniem. I czy naprawdę to jest tak istotne, czy ktoś ma dwóch czy jednego wicemarszałka? To nie są rzeczy w polityce najważniejsze.