Nie na jednej trybunie

2010-03-30 2:00

Zaproszenie przyszło z Moskwy. Na obchody 65. rocznicy zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Dawno już żadne zaproszenie nie wzbudziło tylu emocji. I dawno już prezydent RP nie został postawiony w tak niezręcznej sytuacji. Bo oprócz reprezentującego państwo polskie Lecha Kaczyńskiego, gospodarze zaprosili też Wojciecha Jaruzelskiego.

Rozumiem, że Rosjanie chcieliby, żeby obaj politycy stanęli na jednej trybunie i wspólnie fetowali tę ważną dla Europy rocznicę. Czy to możliwe? I czy zgodne z polską racją stanu?

Nie mam wątpliwości, że dla Lecha Kaczyńskiego, który działalność Jaruzelskiego ocenia, delikatnie rzecz ujmując, negatywnie, taka sytuacja jest niemożliwa.

Wprost jego wątpliwości co do udziału w moskiewskich obchodach ujmuje poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Gowin. Przeciwny obecności Jaruzelskiego w Moskwie. W rozmowie z IAR powiedział: "generał zapisał jedną z najmroczniejszych kart w historii Polski - począwszy od donosów w okresie stalinowskim, a skończywszy na stanie wojennym". I że szczególnie w Moskwie nie powinien reprezentować naszego kraju.

Argumenty Gowina w sposób klarowny tłumaczą, dlaczego Wojciech Jaruzelski nie ma prawa do reprezentowania w Moskwie naszego kraju. I do miejsca obok Kaczyńskiego na jednej trybunie. To, że był żołnierzem i brał udział w wojnie, to za mało. Nie on jeden.