Tu nie chodzi o Martę Kaczyńską - nie jest ważne to, co ona wie w tej sprawie. Wystarczy porównać treść słynnego artykułu Cezarego Gmyza w "Rzeczpospolitej" z treścią wystąpień prokuratorów wojskowych na konferencji prasowej, żeby zobaczyć, że w owych wystąpieniach nie było żadnego faktycznego dementi. Prokuratorzy tak skonfigurowali informacje, żeby osłabić ostrze niewygodnego dla nich tekstu w gazecie. Mamy przecież dwie oznaki mataczenia: pierwsza - że tak ważne badania zostały przeprowadzone dopiero w trzecim roku po katastrofie; druga - udawanie dementowania, gdy istota sprawy nie została zdementowana. To było zaledwie wycieniowanie tez, ale w żadnym razie nie ich dementi! Prokuratorzy chcieli te tezy skompromitować, ale to im się nie udało. Wniosek nasuwa się sam: w sytuacji, gdy wiemy, że przeprowadzono badania i z tych badań wynika, że znaleziono substancje będące materiałami wybuchowymi, to jak Prawo i Sprawiedliwość może odpuścić? To jest niemożliwe. Tak samo jak niemożliwe jest, aby córka prezydenta na ten temat milczała.not.
Prof. Andrzej Zybertowicz
Socjolog, były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego