Stanisław Drozdowski: Nie mamy odwagi osądzić

2010-12-14 3:00

Wczoraj nie było "Teleranka". No nie we wczorajsze wczoraj... tylko w niedzielę 13 grudnia 1981 roku. Bo dla mnie i wielu to zawsze będzie wczoraj... Wtedy właśnie program dla dzieci zastąpiło przemówienie człowieka bez oczu w generalskim mundurze.

Tego samego, który dziś pozuje na zbawcę narodu, a zapraszany na prezydenckie salony przez Bronisława Komorowskiego uznaje to za wystarczającą legitymację, by znów budować swoją legendę. Generał Wojciech Jaruzelski, autor stanu wojennego, zbawca Polaków odpowiedzialny za śmierć 88 rodaków, ofiar tego zamachu stanu. To on zastąpił nam "Teleranek"...

I jest jeszcze drugi bohater tamtej zbrodni. Prawa ręka dyktatora, gen. Czesław Kiszczak. To my obroniliśmy Polskę, twierdzi Kiszczak. Dziś ten szef esbeckiej machiny, dzięki której możliwy był stan wojenny, dowodzi, że ofiar było tylko 14. Liczy tylko tych, którzy zginęli w starciach bezpośrednich z siłami starego komuszego porządku. Haniebne tłumaczenie starego, ale pełnego buty - jak dawniej - człowieka.

Przez 20 lat wolnej Polski Jaruzelski i Kiszczak nie zostali osądzeni. Procesy trwają i trwać będą. Nie nawołuję do zamknięcia w więzieniu tych starych upiorów naszej przeszłości (choć w wielu cywilizowanych krajach wiek nie stanowił problemu w skazywaniu zbrodniarzy). Ale ich odpowiedzialność za zbrodnie stanu wojennego nie może się skończyć na... zwykłym przepraszam. A tak pewnie się stanie, bo nie mamy odwagi ich osądzić. Nie mamy odwagi powiedzieć własnym dzieciom, że to, co zrobili, było złe. I tylko złe. A tym, co ginęli w 1981, 1982, 1983 - tej odwagi nie brakło.