Mateusz Morawiecki konferencja

i

Autor: Krystian Maj KPRM Mateusz Morawiecki konferencja

Nie koronawirus, a niechęć do szczepień to teraz największy problem rządu - pisze Tomasz Walczak

2020-12-17 7:21

Wydawało się, że największym problemem, który będzie musiał rozwiązać rząd w sprawie szczepień przeciwko koronawirusowi, będzie przełamanie niemocy państwa i jego tekturowości. Szybkie wyszczepienie milionów Polaków samo w sobie jest niezwykłym wyzwaniem logistycznym, które – są wszelkie powody, by tak sądzić – przerośnie nasze władze. Pojawił się jednak znacznie poważniejszy problem – niechęć Polaków do szczepień.

Choć zdecydowana większość z nas popiera przymusowe szczepienia przeciwko chorobom zakaźnym, takim jak odra, które od wielu lat są podstawowym narzędziem w walce o zdrowie publiczne, jeśli chodzi o szczepionkę przeciwko koronawirusowi, wykazujemy daleko idący sceptycyzm. Według sondażu dla „Super Expressu” gotowych do skorzystania ze szczepionki jest tylko 32 proc. z nas. To zapewne rozwiąże problem dystrybucji szczepionki i przy tak małej liczbie przekonanych każdy chętny dość szybko będzie mógł się przeciwko COVID-19 zaszczepić. Niestety, nie sprawi to, że pandemia ustąpi.

Wiadomo, że tylko szczepionka może pomóc zakończyć nasze przykre przygody z koronawirusem. Aby jednak spełniła swoją rolę, a jako społeczeństwo moglibyśmy uzyskać odporność stadną, 70–80 proc. Polaków powinno zostać zaszczepione przeciwko COVID-19 – podkreślają eksperci. Rząd będzie więc musiał stanąć na głowie, by odpowiednio dużo z nas do szczepionki przekonać.

Wiele naszych obaw nie jest tak irracjonalna jak w przypadku znanych nam już szczepionek, które przez wiele lat ich stosowania dowiodły swojej skuteczności i bezpieczeństwa. W przypadku koronawirusa rząd nie może sobie pozwolić na przymusowość szczepień, bo zrodzi to tylko niepotrzebny bunt społeczny i stworzy więcej problemów, niż ich rozwiąże. Pozostaje mu tylko cierpliwie tłumaczyć, że szczepionki są bezpieczne i odpowiadać na wszelkie wątpliwości, nawet jeśli niektóre z nich wydają się absurdalne. Musi też zaangażować w akcję promocji szczepień wszystkich, którzy są dla kogoś jakimś autorytetem: i polityków, i celebrytów, a także gwiazdy ekranu i estrady czy internetowych influencerów. Najlepiej byłoby namówić ich na szczepienia przed kamerami, aby pokazać, że nie ma się czego bać.

Ja i bez nich wiem, że szczepionka jest dużo mniej ryzykowana niż zachorowanie na koronawirusa. Ufam wiedzy i zdolnościom naukowców, którzy szczepionkę opracowali, bo nie mam żadnych kompetencji, by ich pracę podważać. Ufam instytucjom publicznym, które prace nad szczepionką nadzorowały. Przy najbliższej możliwej okazji ze szczepionki skorzystam. Do czego i Państwa namawiam.