Piotr Zaremba: Komorowski nie chce być marionetką

2010-07-12 21:20

Znany publicysta zastanawiają się, jaki kształt będzie mieć prezydentura Bronisława Komorowskiego

"Super Express": - Jakim politykiem był dotąd Bronisław Komorowski?

Piotr Zaremba: - Raczej samodzielnym. Karierę polityczną zawdzięcza tylko sobie. Ponieważ nigdy nie był liderem żadnej partii, nie miał pola do wykazania się. Funkcja marszałka Sejmu daje duży prestiż, a nie realną władzę. Prezydent jako odrębny ośrodek władzy lubi prowadzić własną politykę personalną.

- Właśnie z tego skorzystał i mianował Krzysztofa Lufta oraz Jana Dworaka na członków KRRiT. Wywołało to spekulacje o początku konfliktu z rządem.

- Dworak i Luft to ludzie ewidentnie związani z samym Komorowskim. Może nowy prezydent chciał na początku dobitnie przypomnieć o swojej podmiotowości albo, jak uważa Paweł Śpiewak, po cichu uzgodnić z Tuskiem spektakl pod tytułem: "jestem samodzielny". W końcu ani Dworak, ani Luft nie zagrażają interesom Platformy. Oba nazwiska to raczej wyjątek niż reguła. Komorowski nigdy nie miał zaplecza i to na pewno ogranicza jego pole manewru. Kwaśniewski i Lech Kaczyński na początku swej prezydentury zatrudnili w kancelarii całą grupę bliskich im polityków z własnych partii. W tym przypadku nic tego nie zapowiada.

- Więc Komorowski nie będzie dążył do samodzielności politycznej i da sobie wejść na głowę Tuskowi?

- To premier ma realną władzę i zwykle wchodzi prezydentowi na głowę. Komorowski nie chce być marionetką. Nie wiem tylko, czy jest tak asertywny jak Tusk. Na ogół, gdy prezydent i premier są z jednej partii, nie ma spektakularnych sporów. Jest przepychanie własnych rekomendacji cichcem. Na zasadzie: ja się zgodzę na kogoś, a ty się zgódź na coś.

- A "szorstka przyjaźń" Kwaśniewskiego z Millerem?

- Między nimi iskrzyło, ale dowiadywaliśmy się o tym długo po czasie. Millera irytowało to, że musiał się liczyć ze zdaniem tamtego. Do otwartego konfliktu doszło w momencie kryzysu, po aferze Rywina, gdy Kwaśniewski rozpoczął otwartą grę przeciw osłabionemu Millerowi. Wtedy pokazał swą niezależność. Dopóki Miller miał za sobą partię, spór między nimi był utajony. Nie ma wtedy możliwości podjęcia równorzędnej gry ze strony prezydenta. W tym sensie nie należy się obecnie spodziewać konfliktu.

- Jakie są możliwe źródła sporu w duecie Komorowski - Tusk?

- Komorowski ma duże doświadczenie w dziedzinie polityki obronnej. Tutaj mógłby naciskać na premiera. Ale raczej zakulisowo. Relacje prezydent - rząd mogą mieć charakter nieczytelnych dla nas gier personalnych. Już chodzą słuchy, że Schetyna, odsunięty przez Tuska od realnej władzy w partii, może wejść w sojusz z Komorowskim. W kampanii prawyborczej wyraźnie postawił na Komorowskiego. Tuskowi było chyba bliżej do Sikorskiego. Otwarty konflikt raczej jednak nie nastąpi, bo nie dzieli ich istotna różnica zdań. Chyba że tamci podjęliby ryzykowną dla siebie akcję pod tytułem: "premierze, czekamy na reformy". Ale przed zbliżającymi się wyborami osłabiłoby to szanse PO. Na zacieśnienie współpracy obu może wpłynąć siła opozycji. Kaczyński otrzymał ogromne poparcie społeczne, tamci byliby chyba szaleńcami, prowadząc ze sobą mocniejszy spór. Raczej zajmą się grami o poszerzanie strefy wpływów.

Piotr Zaremba

Publicysta "Polska the Times"