Platformersi rządzący, zwani platfusami, tak sumiennie kopiują poprzedni system, że mnie, prawicowemu postkomuniście, ciepło robi się na sercu. Matoły nawet nie wiedzą, że mówią prozą dawnego chorążego postępowej ludzkości - Stalina. Ten nieustannie wywoływał konflikty z wybranymi grupami społecznymi. A to zwalczał kułaków, spekulantów, agentów imperializmu, by tuż przed śmiercią rozpętać nagonkę przeciwko moskiewskim lekarzom. Daj Boże, by ten cykl powtórzył się w Polsce, choć po śmierci Stalina system trwał jeszcze długo.
Teraz władza i jej media uruchomiły nagonkę na lekarzy zrzeszonych w Porozumieniu Zielonogórskim. Dotkniętych postępowym alzheimerem lemingom przypomnę, że wcześniej władza POmunistyczna zwalczała: kiboli, dopalacze, podpalaczy państwa, reakcyjny kler, a cały czas zwalcza antysystemową, czyli antyPOmunistyczną, opozycję. Teraz ci wszyscy wrogowie partii i rządu mają chwilę oddechu, bo władza i jej media biczują lekarzy, którzy pozamykali przychodnie. Zwyrodnialcy w białych fartuchach na złość władzy nie podpisali umów z NFZ.
Media rządowe pełne są jęków i utyskiwań pacjentów, którzy pocałowali klamki zamkniętych przychodni. Zgodnie z ubiegłorocznym odkryciem Elżbiety Bieńkowskiej - sorry, taki mamy klimat, SOR-y (szpitalne oddziały ratunkowe) mają przyjmować porzuconych przez zielonogórską klikę lekarzy pacjentów. Nagonka się udała, bo większość obwinia za ten konflikt nie Arłukowicza, lecz lekarzy. Konstruktywna opozycja w osobie Ludwika Dorna dalej postuluje, by posłać lekarzy w kamasze. Jak widać, Dorn znowu słyszy głosy z czasów KPZU. Czyli jak komuś władza się nie podoba, to w mordę, aż ucichnie.
Konflikt to życiodajne paliwo władzy POmunistycznej. Igrzyska dla ludzi partii, źródło dochodów dla POmunistycznych mediów. W telewizjach już nadają reklamy pakietu onkologicznego z kasy rządu finansowanego przez podatników. Niestety, to my wszyscy zasilamy ten cyrk samoogłupiania. Arłukowicz chciał przerzucić na lekarzy z POZ diagnozowanie raka, nie dając im na to pieniędzy ani nie zapewniając koniecznego przeszkolenia. Innymi słowy, winą za najniższą w Europie wykrywalność początkowych stadiów nowotworów Arłukowicz chciał obciążyć lekarzy domowych. Tymczasem przyczyną tego stanu rzeczy jest mała liczba specjalistów onkologów oraz żenująco niskie nakłady na służbę zdrowia. Polska przeznacza na ochronę zdrowia tylko 7 proc. PKB, a Holandia 12 proc., Niemcy 11,6 proc. Tak więc z wielokrotnie niższego PKB przekazujemy niewielki procent na leczenie.
W tej sytuacji Arłukowicz wpadł na pomysł rodem z peerelowskiego dowcipu. Do zamykającego swój gabinet chirurga wpada pacjent z nożem w plecach, prosząc o pomoc. Chirurg, widząc jego błagalne spojrzenie, wyciągnął nóż z pleców pacjenta i wbił w jego oko, informując, że okulista przyjmuje godzinę dłużej. Rolę chirurga zwalającego robotę na okulistę zagrał Arłukowicz. A nam każe się obwiniać okulistów za to, że nie wykonują roboty chirurga. Dlatego błagam, nie bijcie okulistów, bo to chirurg Arłukowicz sknocił robotę.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail