Unia Europejska uruchamia opcję atomową wobec Polski

i

Autor: brak danych Unia Europejska uruchamia "opcję atomową" wobec Polski

Nie będzie weta? Pomysł Gowina "najprostszą drogą do kompromisu" - mówi ekspert.

2020-12-05 7:14

Jarosław Gowin ma pomysł, jak rozwiązać problem rządu z Unią Europejską. Czy pomoże? "Państwa, które optują za mechanizmem powiązania wypłaty funduszy z przestrzeganiem zasad praworządności, będą miały satysfakcję, że faktycznie wejdzie on w życie. Natomiast odpowiednia deklaracja interpretacyjna zapewniłaby Warszawę i Budapeszt, że mechanizm nie zostanie wykorzystany arbitralnie, w złej wierze i że nie będzie on wykorzystywany, aby ingerować w sprawy wewnętrzne poszczególnych państw" - mówi w rozmowie z Tomaszem Walczakiem prezes think-tanku Global.Lab, Adam Traczyk.

„Super Express”: - Ws. szczytu budżetowego UE co prawda płynie z rządu wielogłos, ale w stanowisko Jarosława Gowina, które wyraził w Brukseli, daje nadzieję na kompromis dotyczący mechanizmu „pieniądze za praworządność”. Do rozporządzenia wystarczy dołączyć stosowną deklarację interpretacyjną. Rzeczywiście?

Adam Traczyk: - Przede wszystkim trzeba podkreślić, że niedobrze się dzieje, gdy tak wielu polityków uzurpuje sobie prawo do kierowania polską dyplomacją i prowadzenia negocjacji w sprawie budżetu europejskiego. Zamiast mówić jednym głosem, polski rząd wysyła co chwila sprzeczne sygnały. Nie świadczy to dobrze o jego wiarygodności i profesjonalizmie niezależnie, czy groźbę weta uznaje się za słuszne podejście czy nie. Wyraźnie widać, że w koalicji rządzącej trwa polityczne przeciąganie liny i spór o taktykę negocjacyjną jest jednym z jego z elementów. Natomiast jeśli chodzi o samą deklarację interpretacyjną, to jej zastosowanie byłoby najprostszą drogą do kompromisu.

- Jak mogłaby pomóc przeciąć ten węzeł gordyjski?

- Za jej sprawą nie trzeba by ponownie negocjować treści rozporządzenia, a jedynie dołączyć do niego polityczną deklarację, która precyzowałaby sposób użycia mechanizmu. To – zgodnie z najlepszą unijną tradycją – pozwoliłoby ogłosić sukces negocjacyjny każdej ze stron.

- Ale czy to rozwiązanie byłoby dla wszystkich zadowalające?

- Byłby to kompromis, który siłą rzeczy nie zadowoli wszystkich w pełni, ale pozwoli wyjść wszystkim z twarzą z obecnej sytuacji. Państwa, które optują za mechanizmem powiązania wypłaty funduszy z przestrzeganiem zasad praworządności, będą miały satysfakcję, że faktycznie wejdzie on w życie. Natomiast odpowiednia deklaracja interpretacyjna zapewniłaby Warszawę i Budapeszt, że mechanizm nie zostanie wykorzystany arbitralnie, w złej wierze i że nie będzie on wykorzystywany, aby ingerować w sprawy wewnętrzne poszczególnych państw.

- Proste i eleganckie rozwiązanie.

- Problem polskiego premiera polega jednak na tym, że Victor Orbán jako lider swojego środowiska politycznego sam może podjąć decyzję, czy treść deklaracji będzie dla niego zadowalająca. Premier Morawiecki zależny jest od woli Jarosława Kaczyńskiego, któremu do ucha bardziej radykalne rozwiązania, z wetem włącznie, podszeptuje Zbigniew Ziobro.

- Czy rząd może jeszcze wpłynąć na treść samego rozporządzenia, jeśli uzna, że deklaracja to za mało? Czy zostaje tylko weto?

- Rząd może oczywiście próbować wymusić renegocjację całego rozporządzenia, ale ewidentnie widać, że w Europie nie ma na to apetytu. Tym bardziej, że rząd na lipcowym szczycie wyraził zgodę na powiązanie funduszy i praworządności, a każda zmiana treści obecnego projektu rozporządzenia wymagałby także akceptacji ze strony Parlamentu Europejskiego. Do tego, inne państwa mogłyby potraktować próbę zmiany wypracowanego kompromisu jako pretekst do ponownego otwarcia negocjacji w innych obszarach, co mógłby się rządowi odbić czkawką. Weto natomiast broń atomowa, można nim grozić, ale nie powinno się jej używać.

- W ostatnich tygodniach rząd zaostrzał swoją retorykę. Unia nie była dłużna i zaczęła straszyć, że Polska nie skorzysta z Fundusz Odbudowy w wypadku weta, a samo prowizorium budżetowe sprawi, że stracimy tylko w przyszłym roku 4 mld euro. Na co konkretnie zabrakłoby wtedy pieniędzy?

- Widać, że negocjatorzy z obydwu stron już wytoczyli swoje najcięższe działa i postraszyli się wzajemnie. Teraz pora usiąść do stołu i wynegocjować kompromis. Faktyczne straty finansowe związane z ograniczeniem i opóźnieniem wypłat trudno oszacować, bo absurdem byłoby zakładać, że pat będzie trwać wiecznie i prowizorium budżetowe trwałoby cały rok. Jeśli próba sił potrwa krótko, kilka tygodni, to w zasadzie nikt nie odczuje jej negatywnych skutków. Gorzej, jeśli klincz będzie się przeciągać. Wówczas największym ryzykiem może być utworzenie funduszu odbudowy bez Polski i Węgier, bo wówczas mówimy o stracie 27 miliardów euro szybkiej pomocy antykryzysowej. Brak tych pieniędzy odczujemy wszyscy, tym bardziej, że wbrew urojeniom części polityków polskiej prawicy tego mechanizmu nie dałoby się zastąpić alternatywnym polsko-węgierskim funduszem.

Rozmawiał Tomasz Walczak