"Super Express": - Tydzień grozy za wami. Najpierw odwołali wam ministrów, którzy byli najwdzięczniejszym celem krytyki, a potem PiS pomógł wam zrekonstruować własne szeregi po głosowaniu w sprawie obywatelskich projektów dotyczących aborcji. Nawet liberalni dziennikarze krzyczą: "Po co nam taka opozycja?". Gorzej już być nie może?
Sławomir Neumann: - Nie dajmy się ponieść emocjom. Po pierwsze, dymisja ministrów, o co wnosiła opozycja, ostatecznie jest jednak naszym sukcesem.
- I nadal nie rozumiem, na czym wasz sukces miałby polegać.
- To myśmy chcieli odwołania Macierewicza, Waszczykowskiego, Szyszki czy Radziwiłła. Presja, którą wywierała opozycja, i ciągłe podsumowanie wtop i nieudolności tych ministrów doprowadziły do tego, że Kaczyński musiał ich zdymisjonować. Jest narracja, że przez to jako opozycja mamy problem.
- A nie macie?
- Jeśli ktoś myśli, że te nowe twarze w rządzie będą kimś lepszym, to przypominam, że to żadne nowe twarze. Oni już w tym rządzie byli.
- Ale wizerunkowo takiego Macierewicza to oni nie przebiją.
- To się okaże. Nie zdziwię się, gdy dzisiejsze zachwyty nad nowymi ministrami będą powodem jeszcze większego rozczarowania.
- Wyraźnie widać, że PiS obrał kurs na normalizację. W ramach tego uznali, że nie spadnie im korona z głowy, gdy projekt liberalizujący aborcję wyślą do komisji. Okazało się, że to wasza obstrukcja go pogrzebała.
- To nieprawda. To głosami PiS odrzucono ten projekt.
- Ale kilkudziesięciu posłów PiS, w tym nawet Krystyna Pawłowicz, było przeciwko jej odrzuceniu. To waszych głosów zabrakło.
- Przecież ponad 100 posłów PO - najwięcej z całego Sejmu - chciało ten projekt skierować do komisji.
- Ale wielu waszych posłów głosować nie chciało. Liberalny elektorat czuje się waszym zachowaniem zawiedziony. To nie kompromitacja partii, która na ten elektorat się orientuje?
- PO nigdy nie była i nigdy nie będzie ani partią proaborcyjną, ani antyaborcyjną. Oczekiwaliśmy twardo od naszych posłów, żeby nie popierali projektu zaostrzającego aborcję. Ci, którzy za nim głosowali, nie są już w PO. Natomiast ci posłowie, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu, zrobili to, bo nie chcieli popierać projektu, w którym 15-latka może bez wiedzy rodziców dokonać aborcji. Trzeba zrozumieć, że jesteśmy za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego.
- A co by was kosztowało, żeby puścić ten projekt do komisji? Tam i tak PiS by go utopił, a wy nie mielibyście opinii partii głosującej przeciwko własnemu elektoratowi.
- Nie głosowaliśmy przeciwko naszemu elektoratowi. My jesteśmy za kompromisem aborcyjnym. Nie chcemy wojen ideologicznych wokół aborcji. Jeśli coś było dobre w projekcie Barbary Nowackiej, to kwestie związane z edukacją seksualną, dostępem do antykoncepcji.
- Ale przyczyniliście się do tego, że całość poszła do kosza. I niektórzy uznają, że tym głosowaniem podsumowaliście doskonale to, że się do niczego nie nadajecie. "Za co wam płacimy?" - pytają.
- Od dwóch lat słyszę, że do niczego się nie nadajemy. To ciągłe atakowanie opozycji, nawet wbrew intencjom atakujących, służy partii rządzącej.
- Ale to wasz poseł mówi, że nie ma co się szykować na kolejne wybory, bo i tak je przegracie.
- Pierwszym prawdziwym sprawdzianem będą wybory samorządowe. Pokażemy wtedy, kto jest w stanie wygrać z PiS. Wyniku tych wyborów nie rozstrzygnie problem aborcji, ale m.in. kwestie programowe.
- Te, które macie, jakoś nikogo nie kręcą.
- Jak chce się w nas uderzyć, to kij się znajdzie. Można nas krytykować, że nie mamy żadnych propozycji, ale tylko wtedy, gdy nie widzi się tego wszystkiego, co robimy, i tego, co proponujemy. Odsyłam na naszą stronę, gdzie można znaleźć programy PO i zobaczyć, jak chcemy zmieniać Polskę na lepsze.
Zobacz także: Neumann: Polacy oczekują zamknięcia Kaczyńskiego