Szkoła

i

Autor: Polska Press/East News

Nauka zdalna to katastrofa dla dzieci z biedniejszych rodzin - pisze Tomasz Walczak

2020-12-08 7:28

Pojawiła się perspektywa powrotu uczniów – a przynajmniej jej części – do szkół. Minister zdrowia zapowiedział, że klasy I-III na 90 proc. w styczniu wrócą do nauki stacjonarnej. To dobra wiadomość z wielu względów, ale najważniejsze jest to przynajmniej dla najmłodszych uczniów skończy się wykluczenie cyfrowe, a więc i wykluczenie edukacyjne.

Wydaje się, że każdy kto ma dzieci w wieku szkolnym zna kogoś, kto nie może się uczyć zdalnie, bo w rodzinie brakuje sprzętu. Sam znam historię chłopca z wielodzietnej rodziny, który od zamknięcia szkół, nie pojawił się na żadnej lekcji. Nie jest wyjątkiem, a raczej regułą. Dane Centrum Cyfrowego porażają. ¼ uczniów w Polsce musi dzielić komputer do nauki z rodzicami lub rodzeństwem, mając utrudniony udział w lekcjach. To milion dzieci. Nawet 70 tys. uczniów nie ma w domu żadnego komputera. I państwo niewiele z tym zrobiło.

Ale przecież nie tylko technologia, ale też sytuacja mieszkaniowa nie sprzyja nauce zdalnej. Polacy mieszkają w przepełnionych lokalach i wielu trudno jest znaleźć kąt, by spokojnie brać udział w zdalnych lekcjach.

Powrót do szkół dla wielu uczniów, zwłaszcza z mniej zamożnych rodzin, to szansa na odzyskania szans edukacyjnych. Nadal bowiem to szkoła jest w Polsce najskuteczniejszym narzędziem walki z nierównościami i być może jedyną szansą na awans społeczny dla dzieci z klas ludowych. Nauka zdalna w zarysowanych wyżej warunkach, a często po prostu jej brak, ogranicza te szanse. Szczególnie dotknięte są tym najmłodsze dzieci.

Edukacja wczesnoszkolna często decyduje o tym, czy dzieci polubią naukę czy będzie dla nich męką. Nauka zdalna nie pozwala też nauczycielom, walczącym najczęściej z złośliwością ciągle niedomagającej technologii, zająć się indywidualnie uczniami, pomóc im przezwyciężyć trudności. Zbyt wielu wyjdzie z niej z ogromnymi zaległościami, które może być trudno nadrobić.

W interesie wszystkich jest więc, by nauka zdalna mogła zakończyć się jak najszybciej, a szkoła – nawet tak ułomna jak ta nasza – jednak pozwoliła przezwyciężyć wykluczenie edukacyjne. Inaczej podział między dziećmi z uboższych rodzin z mniejszym kapitałem kulturowym, a tymi z rodzin z klasy średniej, tylko się pogłębi. Na to jako społeczeństwo nie możemy sobie pozwolić.