"Super Express": - Od tragedii smoleńskiej minęły dwa miesiące. W międzyczasie Polskę nawiedziła olbrzymia powódź. To chyba dobry moment, aby zapytać o sprawność naszego państwa.
Prof. Paweł Śpiewak: - Stan państwa należy oceniać nie tylko w sytuacjach alarmowych, ale również w tych codziennych. Wydarzyły się dwie wielkie tragedie. Jednak życie społeczeństwa jest dłuższe niż skutki katastrofy. Rządzący zawsze mają wiele funkcji do wykonania: muszą budować drogi, koleje, dbać o emerytów i o szpitale itd. Przypominajmy im o tym. Katastrofę samolotu prezydenckiego widzę jako konsekwencję polskiego populizmu. Od lat wszystkie partie polityczne powtarzają, że nie mogą kupić nowego samolotu, bo mają pilniejsze wydatki. Muszę natomiast pozytywnie ocenić reakcję rządu bezpośrednio po katastrofie, gdy podjął wysiłek organizacji całej sekwencji pogrzebowej i uniknął politycznych kłótni.
- Rafał Chwedoruk stwierdził na naszych łamach, że dziś w Polsce nadal pokutuje jeden z mitów założycielskich III RP - doktryna neoliberalna. Ponieważ każdy rząd w jakimś stopniu się nią kierował, to mamy teraz słabe państwo.
- Według tej doktryny państwo ma być zminimalizowane. Jednak w Polsce jest ono znacznie rozbudowane, wciąż tworzone są agendy państwowe. I wcale nie zwiększają się od tego efekty działania państwa. Jako zwykły obywatel stykający się na co dzień z rozmaitymi sektorami państwa chcę powiedzieć, że na ogół czuję się pozbawiony jego oparcia: w służbie zdrowia, na krajowych drogach, w systemie administracji, sądownictwa, sprawiedliwości, prokuratury itd. Moja niska identyfikacja z państwem wynika stąd, że ono nie spełnia swoich podstawowych funkcji. Ale to nie ma nic wspólnego z neoliberalizmem.
- Więc gdzie szukać winnego?
- Słabość państwa wynika ze złego modelu przyjętego w polskiej polityce. Przez dwadzieścia lat nasza klasa polityczna nie wypracowała jakiejś jednej wspólnej strategii rządzenia. Poczynając od rządu Buzka każda ekipa po dwóch latach traciła impuls do zmian, a wraz z tym prestiż i uznanie społeczne. Przejmowali więc władzę, nie będąc do niej przygotowani. Gdy jeden rząd przeprowadzał jakieś reformy, przychodził następny, unieważniał je i wprowadzał swoje. Natomiast obecna ekipa przez dwa i pół roku nie przeprowadziła żadnej ważnej reformy. Ta nieciągłość w reformowaniu państwa może wynikać tylko z konsensusu pomiędzy wszystkimi partiami politycznymi. Dlaczego nie można wynegocjować w miarę zgodnego pomysłu na reformę finansów publicznych? Dziś każdy większy projekt reform traktuje się jako powód do ataku.
- Nigdy nie udało nam się wypracować takiego konsensusu?
- Jedynym rozsądnym projektem intelektualnym jest zaproponowany przez ministra Boniego program "Polska 2030". Jednak nie stoją za nim żadne akty prawne. Do jego realizacji przystąpić mogą tylko fachowcy, a nie politycy, bo ci nie potrafią diagnozować wyzwań stojących przed naszym państwem.
- A może słabość naszego państwa wynika z tego, że jesteśmy jeszcze zbyt młodą demokracją, która nie uporała się do końca z dziedzictwem komunizmu?
- Na pewno w jakimś stopniu winne są temu struktury odziedziczone po tamtym systemie. Przejęliśmy fatalnie zorganizowane, wyjątkowo nieefektywne, biurokratyczne państwo. Ale mieliśmy aż dwadzieścia lat, by to zmienić. Powinniśmy więc mieć pretensję do pokolenia, które przyszło do władzy po 1989 roku, za to, że nie dorosło do zadania, które sobie postawiło. O słabości naszego państwa świadczy również redukcja języka politycznego do dwóch pojęć: lewica i prawica. Bo podstawowym kryterium politycznym jest nasz stosunek do komunizmu, patriotyzmu i Kościoła. Tymczasem główną osią walki politycznej powinno być to, jak usprawnić strukturę państwa. Jestem teraz w Izraelu. Korupcja tutaj jest na bardzo dużą skalę. Niedopuszczalną w Polsce. Ale jednocześnie jest tu niezwykle rozwinięta infrastruktura, bardzo sprawnie działa służba zdrowia. Udało się zbudować nowoczesne społeczeństwo. Tutejsze instytucje państwowe mogą stawiać sobie cele i je realizować. Czy my też potrafimy założyć sobie cele na kolejne 20 lat i przystąpić do ich realizacji? Obawiam się, że nie.
Prof. Paweł Śpiewak
Socjolog i historyk idei, publicysta, wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego