Obiecał (Kaczyński) lub obiecali (PiS) poprawę zachowania. Wytrzymali kilka tygodni w kampanii i znowu rozrabiają. I choć wybory zakończyły się sukcesem wychowawczym, to tuż po nich element wichrzycielski z poprawczaka znów dał o sobie znać.
Najgorszy wychowanek, Jarosław Kaczyński, poprawił się na krótko. Wydawać by się mogło, że głosząc hasło o końcu wojny polsko-polskiej, poparł wychowawczy slogan z makatki kontrkandydata głoszący, że "Zgoda buduje". Nic z tego, Kaczyński et consortes znowu rozrabiają. Nie pozwalają partii i rządowi rozpocząć 500 spokojnych dni. A przecież wiadomo, że miłość i zgoda domu ozdoba, szczególnie polskiego domu poprawczego. Miłość z programu Tuska i zgoda z propozycji Komorowskiego. Ileż to Olejnikowa, Żakowski i inne Nowakowskie, by wymienić tylko najważniejszych wychowawców medialnych, poświęcili sił na strofowanie PiS-u?! Ileż tygodni analizowali oni głębokość zmian charakteru Kaczyńskiego - najgorszego pensjonariusza poprawczaka! Aż do wieczoru wyborczego w dzienniczku Kaczyńskiego nie było żadnych uwag. To groziło katastrofą paranoicznego domu poprawczego, bo nauczyciele przestali różnić się od wychowawców.
"Głosiciel paranoicznego przesłania jest przede wszystkim nauczycielem" - zauważyli autorzy wydanej kilka lat temu "Paranoi politycznej". Tenże nauczyciel "uczy, że ich problemy są wynikiem nienawiści i spisku innych. Instruuje ich następnie, jak tych innych zniszczyć".
"Wyginiecie jak dinozaury"- krzyczał w Sejmie Tusk na PiS-owską opozycję. A niemożność skutecznego rządzenia przez Platformę wynikała ponoć wprost z nienawiści byłego prezydenta i spisku Mariusza Kamińskiego.
Paranoja polityczna w polskim poprawczaku rozwija się jak deficyt budżetowy. Po zwycięstwie Komorowskiego jeden z polityków Platformy stwierdził, że nie ma mowy o monopolu władzy, bo w Sejmie jest opozycja. Cóż - to poważna, specyficznie polska wada demokracji. Pomimo jasnych poleceń wychowawców Kaczyński dalej wypowiada się, nie pytając ich o zgodę. A to rozgada się w "Gazecie Polskiej" na temat katastrofy smoleńskiej. Po czym wychowawcy z "Gazety" i TVN musieli przeprowadzić dodatkowe lekcje wychowawcze, które trwają do dzisiaj.
A przecież wiadomo, że już niedługo - za rok, a może dwa - zakończy się intensywne śledztwo. Jakiś kolejny Sekuła przygotuje kolejny raport o przyczynach katastrofy. I wtedy wszyscy będą go mogli przyjąć do aprobującej wiadomości. A tak Kaczyński zdenerwował skrzeczącą nestorkę prasowych wychowawców, i ta poczuła się zmuszona zadać kilka pytań. "Czy postulat ekshumacji zwłok ofiar można rzeczywiście traktować poważnie? Czy autorzy tego pomysłu wiedzą, o czym mówią, czy też tylko na zimno rozgrywają antyrosyjską kartę?" - autorka tych pytań od lat nie wie, o czym pisze, choć wie dla kogo. Cóż, w polskim poprawczaku wychowawcom wolno wszystko, bo są po prostu dobrze wychowani. W naszym poprawczaku paradoksalnie lepiej jednak być wychowankiem niż wychowawcą. Lepiej i zdrowiej dla psychiki.