Po strajku kobiet w mężczyźnie najwyraźniej coś pękło. - To nie jest post o aborcji i zasadności jej wykonywania. To post o granicach i jakimś elementarnym człowieczeństwie. Może za długo. Trudno. Może niewielu przeczyta. Trudno. Ale nie można już tylko się przyglądać - zaczął patetycznie swój wpis Maciej Rajfur. - Dzisiejszej nocy jakiś odważny/odważna postanowił(a) ubogacić ścianę kościoła swoją opinią. Niestety, ale zrobił to człowiek po prostu tchórzliwy. Może zechce się przyznać i pogadać ze mną o tym? Pewnie nie, bo musiałby ponieść koszty odmalowania ściany - nie łudził się dziennikarz. Z drugiej strony apelował do niszczyciela. - Tchórzu, Bracie kochany – przyznaj się, napisz do mnie prywatnie, pod pseudonimem, cokolwiek – wtedy pomogę odmalować ci tę ścianę, dorzucę się nawet do tego, chociaż krezusem nie jestem. Pogadamy w cywilizowany sposób o tej krwi na rękach, bo aborcja to rzeczywiście krwawa sprawa. Załatwię ci nawet spowiedź u świetnego księdza – ale nic na siłę. Jak nie, to nie. I jeszcze się pomodlę za ciebie - oferował. PONIŻEJ PRZECZYTASZ CAŁY WPIS
CZYTAJ TAKŻE: STRAJK KOBIET w Lublinie. We wtorek ZABLOKUJĄ miasto. Kolejny protest ws. aborcji
Na koniec katolicki dziennikarz dodał spokojnie: "A właściwie to już się modlę. Za Ciebie i za siebie. Żebym nigdy nie zdobył się na to, na co Ty się zdobyłeś. Bo też potrafię to jako człowiek, ale nie chcę jako katolik".