Otóż, jak każdy napuszony prawnik powie nam z dumą, prawo nasze czerpie wprost z prawa rzymskiego, a to najlepsze co w świecie prawa wymyślono. Znam, tak mniej więcej, historię starożytnego Rzymu, i zauważyłem, że przez kilkaset lat niewielu cesarzy zginęło tam w sposób naturalny. W sumie, w świetle tego całego genialnego projektu prawnego na bieżąco odbywały się prześladowania, skrytobójstwa, bunty przeciwko państwu i rzekomych, domniemanych buntowników mordowanie. Ale prawo było przecież, mówiąc językiem młodzieży z czasów kiedy byłem młodzieżą, zajebiste.
Teraz też mamy tak świetnie, albo jak kto woli zajebiście. Mamy konstytucję, prawo i przepisy. Tyle, że każdy je sobie interpretuje dowolnie, tyle że każdy je nagina na swoją stronę. Bo ma kompleksy, bo go żona rzuciła, bo chłopaki jej nigdy nie chciały, bo trzeba się podlizać salonowi i środowisku albo z kolei ministrowi jednemu lub drugiemu.
Wszystko to co powyżej nie ma oczywiście związku z tym, że lewicowy celebryta Piotr Najsztub został uniewinniony w sądzie drugiej instancji z tego, że rozjechał bez prawa jazdy staruszkę na pasach. Babcia zmarła więc się bronić nie może. Może i lepiej dla niej, bo gdyby żyła, mogłaby odpowiedzieć za wtargnięcie na jezdnię i stłuczenie tablicy rejestracyjnej samochodu pana Najsztuba.
Ale najważniejsze, że sprawiedliwość wygrała. Niezależny, niezawisły i obiektywny w swoich działaniach sąd orzekł po pełnym, dwuinstancyjnym postępowaniu. A Wy, jak wam Najsztub, Durczok albo inny świecki święty rozjedzie kogoś z rodziny to z miejsca go przeproście by nie okazało się, że sami jesteście winni.