Sławomir Jastrzębowski: Najmądrzej było w Wyborczej - zamiast Pudziana oglądajmy intelektualne potyczki dziennikarzy

2010-09-20 8:30

Miniony tydzień w prasie polskiej obfitował w artykuły. Były różne, mądre i raczej powiedzmy, że hmmm... Najbardziej najmądrzejszy zamieszczono w przodującej na wielu frontach "Gazecie Wyborczej". Autor tejże gazety pochylił się nad fenomenem sportów walki, w których występuje m.in. Mariusz Pudzianowski.

Z troską cechującą niewielką część krajowej inteligencji już w tytule zadał przenikliwe pytanie "Walki w Atlas Arenie. Jest powód do dumy czy WSTYDU?". Niezorientowanym należy wyjaśnić, że w sobotę w łódzkiej hali Atlas Arena odbyła się 14. gala KSW, na której hitem był pojedynek "Pudziana" z pewnym równie utytułowanym co otyłym dżentelmenem z Ameryki. Hala była wypełniona po brzegi 15 tysiącami ludzi. Pojedynki oglądało w Polsacie kilka milionów Polaków. Teraz się okazuje, że oglądali, bo nie przeczytali "Wyborczej" i nie byli świadomi, że być może powinni się tego wstydzić!

A przecież dziennikarz wyraźnie przestrzegał, pisząc: "Mimo to wiele osób uważa, że organizowanie gali sztuk walki w Atlas Arenie jest nieporozumieniem albo wręcz powodem do wstydu". Nie podał co prawda nazwisk tej wrażliwej na wstyd elity, ale zapewne ma dobre pomysły na zagospodarowanie wielkiego pięknego łódzkiego obiektu. Oto na przykład redaktorzy "Wyborczej" mogliby wejść na ring i prowadzić krwawe, wzbudzające intelektualny szał widowni dysputy na temat, który z nich jest najbardziej najmądrzejszy i najlepiej wie wszystko, jak leci i jak stoi. Oczyma wyobraźni widzę już te tłumy przed kasami po bilety i wyjących na widowni samców alfa: "Repliką pismaka w czoło, repliką".

Co prawda, na przykład takie Koloseum zbudowano nie w celu wyżej przytoczonych wysublimowanych występów, tylko żeby się w nim naparzali gladiatorzy. No, ale wtedy nie było jeszcze "Wyborczej"...

Kończąc: "Super Express" miał patronat nad galą w łódzkiej Atlas Arenie. Była niezwykle widowiskowa i udana. Świetnie zorganizowany show z fantastyczną widownią. I jeżeli można się przy tej okazji czegokolwiek wstydzić, to przeciągu w głowach niektórych panów redaktorów.