ŚP. Jerzy Stuhr uznawany był za najwybitniejszego z aktorów swojego pokolenia. Od lat zmagał się z chorobą nowotworową, a los nie szczędził mu problemów zdrowotnych. Aktor przeszedł dwa zawały oraz udar mózgu, ale to rak krtani okazał się dla niego największym zagrożeniem. Jerzy Stuhr borykał się bowiem z tą podobną przypadłością, co Zbigniew Ziobro. – Mam dokładnie to samo, co Ziobro. Takie samo cięcie – mówił jeszcze niedawno po powrocie ze szpitala w wywiadzie dla „Newsweeka". – Mam dla niego współczucie, bo leżałem na takim samym łóżku. I wiem, co to jest. Wiem, jak to boli. Wiem, co to znaczy nie móc podnieść ręki, nie móc wstać. Prawie trzy tygodnie byłem na OIOM-ie – wspominał Stuhr o Ziobrze i swojej ciężkiej chorobie, a Zbigniew Ziobro na łamach „Super Expressu” życzył również aktorowi szybkiego powrotu do zdrowia.
Tragicznie zmarłego aktora wspomina obecnie jego najlepszy przyjaciel – aktor, reżyser i polityk, Jerzy Fedorowicz, z którym ten znał się przez wiele lat. – To smutna wiadomość, wszyscy jesteśmy w żałobie. To był mój najbliższy przyjaciel, z którym pracowałem przez 54 lata – mówi nam senator KO i przewodniczący senackiej Komisji Kultury i Środków Przekazu Jerzy Fedorowicz.
– To był wybitny człowiek z pasją do teatru, filmu i literatury. Jeden z największych artystów ostatniego półwiecza... Aktor, reżyser, dyrektor oraz profesor. Ale przede wszystkim wybitny aktor. Jego życie zostanie między nami, dlatego, że jego filmy zostają na zawsze... – wyznaje Fedorowicz.