Donald Tusk zorganizował okrągły stół w środę 10 lipca, podczas której rozmawiał z redaktorami naczelnymi i reprezentantami wydawców, który w marcu 2024 roku podpisali się pod listem otwartym w sprawie zmian w prawie autorskim. To reakcja na apel wydawców, który wystosowali w ubiegłym tygodniu. Prosili, aby zmienić niekorzystne ustalenia, jakie zapadły w Sejmie w zakresie praw autorskich.
Przed rozpoczęciem rozmów lider PO zdecydował się na wypowiedź dla mediów. - Przez te lata, kiedy budowaliśmy wspólnie wolną Polskę, bardzo wyraźnie widać, że jesteśmy na jakimś zakręcie, kiedy było poczucie, że ta wolność i niezależność bywa ograniczana z różnych powodów - stwierdził polityk.
- Jestem osobiście bardzo zainteresowany, też z racji zawodowego doświadczenia sprzed wielu lat, żeby wolność i niezależność mediów nie była sloganem, tylko czymś autentycznym i rozumiem, że w dobie współczesnej bardzo ważne jest dla państwa, aby ta niezależność dotyczyła także relacji z największymi aktorami na rynku, w tym wypadku mówimy tu o tzw. big techach - mówił Donald Tusk.
- Zdaję sobie sprawę, że ta dysproporcja jeśli chodzi o możliwości finansowe, logistyczne miedzy mediami, jakie państwo reprezentujecie a największymi światowymi firmami wymaga innych, bardzo nowatorskich regulacji - powiedział szef rządu. - Nie mam wątpliwości, iż w interesie zarówno mediów, dziennikarzy, ale też w interesie każdej przyzwoitej władzy, jest utrzymanie maksymalnego poziomu niezależności mediów, w tym nie tylko niezależności politycznej - dodał.
- Być może będziemy musieli wypracować wzór optymalny, rzeczywiście działający. Mamy czas w Senacie, przełożyliśmy posiedzenie komisji. Wiecie, że wiszą nad nami te kary, więc pierwszy etap chcemy doprowadzić do końca, ale nikt nie chce was zwodzić. Nie chciałbym, żeby wasza akcja publiczna poszła na marne. Jestem przekonany, że jak poważnie porozmawiamy, to wasz wysiłek nie pójdzie na marne, tylko zrobimy z tego wspólny pożytek - stwierdził szef rządu.