Naganne spacery po cmentarzu

2009-10-23 2:45

Sławomir Nowak, nowy wiceszef klubu PO, odpowiada Markowi Migalskiemu (PiS)

"Super Express": - Na ile poważne są podziały wewnątrz Platformy?

Sławomir Nowak: - I posiedzenie Rady Krajowej, i nowe władze klubu parlamentarnego pokazują, że PO jest monolitem i jest silna swoją jednością. Platforma to mocna i dobrze zorganizowana formacja, pełna naprawdę dobrych ludzi. Oczywiście zapotrzebowanie na takie podziały istnieje w naszej konkurencji politycznej. PiS modli się o kłopoty PO, bo liczy, że na tym zyska.

- W rozmowie z "SE" marszałek Bronisław Komorowski stwierdził, że nie należy do waszego grona "przyjaciół z boiska", a w polityce nie ma miejsca na przyjaźnie. Może takie zapieranie się konfliktów nie ma sensu?

- Różne charaktery i opinie to wartość PO. To nawet zabawne, jak widzę polityków PiS, którzy skręcają się z zazdrości, widząc siłę Platformy i jej jedność. Cierpią z powodu naszych sondaży. Niektórzy, jak Marek Migalski, który wszystko jest w stanie uzasadnić na rzecz swojego patrona Jarosława Kaczyńskiego, wymyśla pokrętne teorie, żeby odwrócić uwagę od mizerii PiS.

- Przesunięcie pana do Sejmu ma być zatem początkiem kampanii wyborczej...

- W pewnym sensie kampania już trwa. Kampanię jednak rozpoczęło PiS - wszystko, co robi, ma na celu reelekcję Lecha Kaczyńskiego i powrót jego brata do władzy. Wykorzystuje do tego instytucje państwowe - CBA i Pałac Prezydencki. My po prostu musimy na to odpowiedzieć.

- A czy celem PO nie jest wybór Donalda Tuska na prezydenta i utrzymanie się przy władzy?

- My spotkaliśmy się w Platformie nie dla samej władzy, ale dla przeprowadzenia pewnego projektu modernizacji Polski. Budowy dróg i autostrad, boisk "Orlików", stadionów na EURO 2012, rozwoju polskich szkół, poprawiania jakości życia ludzi i generalnie przeprowadzenia wielkiej cywilizacyjnej zmiany. A dodatkowo jeszcze toczymy walkę z kryzysem gospodarczym. Myślę, że to wystarczające powody, by ubiegać się o ponowną wygraną.

- Czy pasuje do tego wasz pomysł na kampanię? Premier mówi o wojnie. Ministrowie deklarują, że są "żołnierzami Platformy", zapowiadają walkę z "wrogami PO". Wcześniej Tusk przez dwa lata zalewał wszystkich miłością.

- Jeżeli do władzy chce powrócić PiS, to musimy się temu przeciwstawić właśnie dlatego, żeby móc dalej Polskę zmieniać na lepsze. Bo rządy PiS to uwstecznianie Polski.

- Więc musi być wojna.

- Nie wojna, tylko wygrana batalia o prawdę. Nie schodzimy z drogi "polityki miłości". Odpowiadamy tylko na wojenne metody, które zastosowano wobec nas.

- Ale PiS jest taki sam, jaki był od lat. To wy zmieniliście ton.

- Musimy odpowiadać adekwatnie do wydarzeń. Nie możemy zejść z pola walki wyborczej pokonani. Nie przesadzajmy jednak z tą wojną. Spór to cecha demokracji.

- Prof. Paweł Śpiewak uważa, że sprowadzenie afer do kolejnej wojenki między Tuskiem a Kaczyńskimi odwraca uwagę od problemów w samej PO.

- Wręcz odwrotnie. Przecież przesunięcie ciężkości dyskusji do parlamentu i zgoda na komisję śledczą świadczą o tym, że nie chcemy niczego ukrywać ani odwracać uwagi.

- Chcecie jednak, żeby speckomisja zajęła się nie tylko najnowszą odsłoną afery hazardowej, ale całością problemu od czasu rządów SLD. To musi nasuwać podejrzenia o chęć rozmycia sprawy. Utopienie jej w meandrach przeszłości.

- Bezczelne próby wymuszania korzystnych dla siebie zmian przez lobby hazardowe nie są przypadłością akurat tego gabinetu. Co więcej, afera hazardowa wybuchła dlatego, że obroniliśmy się przed stworzeniem korzystnego dla hazardu przepisu. Ustawa powstawała w 2003 r. - wtedy zaczęły się problemy dopłat i automatów. Różne ciemne typy w przeszłości gmerały przy ustawie. I opinia publiczna ma święte prawo poznać całą prawdę. A nie jej drobny fragment z ostatniego roku. Za rządów SLD i PiS pojawiały się i znikały różne zapisy ustawowe. Dlaczego?

- Z punktu widzenia wyborców to już prehistoria.

- W przeciwieństwie do naszych konkurentów nie uważamy opinii publicznej za "ciemny lud". I należy jej się wyświetlenie prawdy od początku do końca. Nie akceptuję faryzejskich zachowań w polityce i jeżeli ktoś chce stroić się w piórka moralizatora, niech pokaże, jak zachowywał się wobec tej ustawy w przeszłości, gdy rządził.

- Platforma bagatelizuje znaczenie afery hazardowej. Z rządu odeszło jednak aż sześciu ministrów. Nie za dużo, jak na "pseudoaferę"?

- Odeszło sześciu, ale znaczna część nie w związku z aferą. Rzeczywiście, prócz nieprzyzwoitych rozmów telefonicznych jednego z polityków Platformy nic złego się nie wydarzyło. Nie ma nagrań min. Drzewieckiego - o tym trzeba pamiętać. A bulwersujący język był używany przez lobbystę, nie polityka. A jego rozmówcy nie osiągnęli swojego celu. Co więcej, nowe przepisy będą dla branży hazardowej niemiłym zaskoczeniem. Myślę, że ludzie dobrze wyczuwają czystość intencji i widzą, że nie mamy nic do ukrycia. Wierzą nam, co pokazują sondaże.

- Taką deklaracją czystości mogło być pozostawienie w 2007 r. Mariusza Kamińskiego na stanowisku szefa CBA. Odwoływanie go po tym, gdy wykrył aferę, może być odebrane wręcz przeciwnie.

- Tylko przy dużej złej woli. Premier w 2007 r. podjął ryzyko i wbrew różnym opiniom obdarzył go olbrzymim kredytem zaufania, pozostawiając go na stanowisku. Wierzył, że przeistoczy się z polityka partyjnego w urzędnika odpowiedzialnego za państwo. Niestety, aby ratować własną skórę, zdecydował się na prowokację i chciał wmieszać w to premiera.

- Ale Kamiński nie fałszował tych nagrań. Po cmentarzu chodził żywy Chlebowski. Decyzje przychylne dla branży hazardowej podejmował Drzewiecki. Prominentni ludzie Platformy.

- Po pierwsze: Mariusz Kamiński został przyłapany na kłamstwie. Jaką w związku z tym ma wiarygodność? Żadną. Po drugie: nie uchwaliliśmy żadnych korzystnych dla hazardu decyzji. Po trzecie: zgadzam się, że nagrania CBA są jak fabuła kiepskiego filmu kryminalnego, te naganne spotkania na stacjach benzynowych, cmentarzach... Nie ukrywamy tego. Chcemy, żeby przy okazji komisji śledczej wyjaśnić prawdę wokół ustaw hazardowych za rządów SLD i PiS.

Sławomir Nowak

Wiceszef klubu PO, były szef gabinetu politycznego premiera Tuska