Pacjenci boją się, że umrą w kolejce do lekarza! To wszystko przez ich strajk!

2015-01-07 8:06

Eugenia Górska, emerytka z Nowej Soli w Lubuskiem, myślała, że to już koniec. Schorowanej kobiecie nagle gigantycznie podskoczyło ciśnienie. Narastający ból rozrywał jej głowę, gdy córka wiozła ją do lekarza. Jednak okazało się, że przychodnia zamknięta jest na cztery spusty. - Myślałam, że umrę - mówi nam emerytka. W podobnej sytuacji było pewnie wielu innych mieszkańców powiatu nowosolskiego.

W liczącej prawie 60 tys. mieszkańców Nowej Soli jest aż osiem gabinetów lekarzy rodzinnych. W poniedziałek wszystkie były zamknięte! W strugach deszczu chorzy na różne sposoby docierali więc do jedynej placówki, gdzie mogli liczyć na pomoc lekarską, czyli do szpitala. A tam tłumy ludzi przepychały się do gabinetu. I właśnie tutaj trafiła Eugenia Górska, bo jej przychodnia była zamknięta. - Obawiałam się najgorszego. Na szczęście znalazł się lekarz - mówi emerytka.

Do tego szpitala przyjeżdżali pacjenci z całego powiatu, liczącego prawie 90 tys. mieszkańców. W niekończącej się kolejce pod drzwiami gabinetów siedziała też pani Katarzyna z Kożuchowa. Co chwilę jej ciałem wstrząsały ataki ostrego kaszlu. - To chyba ostre zapalenie oskrzeli - mówiła.

Zobacz też: Te gabinety lekarskie SĄ ZAMKNIĘTE! Wszystkie województwa [RAPORT]

Piętro wyżej pod drzwiami z rocznym Damiankiem na ręku czekała na wizytę u pediatry Marlena Stanisławska. Chłopczyk miał rozpaloną buźkę. Normalnie matka skorzystałaby z pomocy lekarza w Kożuchowie. Tam jednak gabinet był zamknięty, więc z rozgorączkowanym dzieckiem musiała przebyć kilkadziesiąt kilometrów.

- Za kilka dni Damianek ma być szczepiony, tymczasem nasz lekarz rodzinny nie przyjmuje, więc nie wiem, jak to będzie, bo przecież karta szczepień jest w przychodni, a poza tym skąd szpital weźmie szczepionki nie tylko dla mojego synka, ale i innych dzieci - martwi się matka chłopca.

Podobnie było w innych regionach Polski. W Bytowie w województwie pomorskim ponad 70 tys. mieszkańców straciło opiekę lekarza, bo czynna była tylko jedna z siedmiu przychodni. Podobnie było w województwie podlaskim. - Politycy i lekarze się kłócą, a jak zwykle cierpią pacjenci. W końcu przez tę awanturę ludzie zaczną umierać - mówili nam pacjenci.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail