Kamila Biedrzycka rozpoczęła rozmowę od powtarzającego się apelu władz Ukrainy o zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą dla Rosji. Ppłk Przepiórka wytłumaczył, czemu NATO wciąż nie decyduje się na taki krok.- To dramatyczne wezwanie. Takiej sytuacji żaden przywódca nie zrobiłby inaczej. Obowiązuje nas art. 5. Tylko wtedy można go użyć, jeżeli zostanie napadnięte bezpośrednio któreś z państw NATO. Do tej pory nie ma taki8ej sytuacji i to oznaczałoby, że NATO stałoby się stroną konfliktu. Wtedy dałoby to Putinowi pretekst do tego, żeby zaatakować na przykład Bałtów, Polskę. Nie mam wątpliwości, ze on przetestuje art. 5 wcześniej czy później. Jakaś zabłąkana rakieta trafi na jakieś cele na przykład w Estonii, Litwie czy Łotwie albo i w Polsce – powiedział. Ma jednak nadzieję, że włodarze państw NATO mają gotowe rozwiązanie na taką ewentualność.
Sprawdź: Osoby tuż przy Putinie odwracają się od niego! Wydano KLUCZOWY komunikat
W naszej galerii możesz zobaczyć wojnę oczami dziecka.
- Nie chcę być złym wróżbitą, ale musimy się przygotować na najgorsze. Putin wie, że Rosja putinowska już nie wróci. Wie, ze to jest jego konie w taki czy inny sposób. Nawet jeżeli zajmie Ukrainę, co jest wysoce prawdopodobne, to co później? – mówił ppłk Przepiórka. Podkreślił, że Władimir Putin musiałby umieścić bardzo wiele wojsk w Ukrainie, by ją utrzymać. Trzeba też pamiętać, ze Ukraińcy stawiają mocny opór wojskom wroga. Co się jednak stanie, jeśli zostanie naruszony art. 5? – Scenariusz może być różny. Część naszych sił natowskich, oczywiście spekuluję, może być zaangażowana w jakiś sposób w krajach bałtyckich czy wschodniej flance. Na to trzeba być przygotowanym – mówił ekspert i ocenił, ze nie sądzi, aby na zdecydował się Władimir Putin.