Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Można iść na mecz, ale nie można protestować przeciwko Łukaszence? Tak. W Polsce to możliwe - pisze Tomasz Walczak

2021-05-31 6:31

Od tygodnia na całym świecie Białorusini i sympatyzujący z nimi obywatele państw, w których mieszkają wychodzą na ulice, by zademonstrować swoją solidarność z represjonowanymi przez reżim Łukaszenki. Ale tylko w Polsce słyszymy, że policja ma z tymi demonstracjami problem i w kilku miejscach legitymuje ich uczestników lub każe się rozejść. Wszystko przez nadal obowiązujące przepisy, zakazujące spontanicznych demonstracji. Gdyby nie przygody Białorusinów ze stróżami prawa, zupełnie by nam umknęło, że trwa lockdown demokracji.

W sytuacji, kiedy zniesiono już wszystkie lockdowny dla gospodarki, kiedy mieszkańcy Polski masowo ruszyli, by korzystać z kin, teatrów, barów i restauracji, siłowni i klubów fitness; kiedy mogą chodzić na mecze i koncerty, nadal nie mogą spontanicznie zebrać się na demonstrację, bo konstytucyjne prawo do nich ciągle jest ograniczone przepisami z marca. Wtedy rząd w obliczu dramatycznego przebiegu trzeciej fali pandemii uzasadniał, że to właściwy środek, by unikać transmisji wirusa. Można było dyskutować, czy takie ograniczenie demokratycznych praw jest właściwe, czy może jest to nadużycie ze strony rządu, który pandemię wykorzystuje, by pozbyć się ulic niezadowolonych obywateli. Dziś, kiedy zachorowań jest kilkadziesiąt razy mniej niż w marcu, utrzymywanie zakazu spontanicznych demonstracji jest tylko fanaberią rządzących, którzy boją się niespodziewanego kryterium ulicznego.

Dziś ofiarą nadgorliwości policji i obowiązywania głupich przepisów padają mieszkający w Polsce Białorusini, którzy chcieliby zademonstrować swój sprzeciw wobec tego, co się dzieje w ich kraju. Nie robi nam to jako państwu dobrej promocji wśród spoglądających na Polskę Białorusinów, kiedy ograniczenie prawa do demonstracji spotyka ich nie tylko w coraz bardziej zamordystycznej ojczyźnie, ale także w wolnym, demokratycznym państwie.

Owszem, PiS nie jest jedyną władzą na świecie, która wykorzystuje pandemię, by ograniczać prawa swoich obywateli. Ale to żadne usprawiedliwienie dla utrzymywania antydemokratycznych przepisów.

Express Biedrzyckiej - Władysław Kosiniak-Kamysz: Lidia Staroń nie gwarantuje obiektywizmu