Gdy Mateusz Morawiecki obejmował tekę ministra rozwoju w rządzie Beaty Szydło (54 l.) w listopadzie 2015 roku jego papiery wartościowe opiewały na kwotę 3 839 000 zł. Choć to może robić wrażenie, polityk przez rok niechcący dorobił się jeszcze więcej! Jak bowiem wynika z jego ostatniego oświadczenia, które złożył po tym, gdy został szefem resortu finansów, wartość jego akcji podwyższyła się dokładnie o 445 tys. zł, czyli niemal pół miliona złotych i wynosi 4 338 000 zł! Co zrobić z taką nadwyżką? Jak się okazuje, dalej nic. Wicepremier Mateusz Morawiecki zobowiązał się bowiem, że póki pełni urząd, zamraża posiadany portfel akcji i niezależnie od ich wartości nie chce ich ani sprzedawać, ani kupować nowych. Ten to ma życie jak w Madrycie - chciałoby się powiedzieć!
Co prawda po odejściu z banku musiał się zadowolić o wiele mniejszą pensją. Jako prezes zarabiał bowiem około 250 tys. zł miesięcznie, teraz w rządzie "zaledwie" 15 tys. Za to jego majątek jest wyceniany na 15,5 mln zł, co czyni go najbogatszym ministrem.