Do sprawy odniósł się sam Morawiecki w rozmowie z tygodnikiem "Sieci". - Była kupowana jako ziemia rolna, potem przekształcona na aktywność gospodarczą, z szeregiem ograniczeń, stacja radiolokacyjna, podziemny gazociąg, drogi, które od tych kilkunastu lat zresztą nie powstały. I pewnie nie powstaną. Tam też się nic nie dzieje. W tym rejonie jest wysoka jakość gruntów, więc koszt odrolnienia i wyłączenia z produkcji rolnej byłby bardzo wysoki - tłumaczył szef rządu. O komentarz "Wyborcza" poprosiła kancelarię premiera. Ta w imieniu żony premiera odpowiedziała się, że Iwona Morawiecka dowiedziała się o możliwości zakupu gruntu od znajomego z branży nieruchomości. Z zeznań Morawieckiego w prokuraturze ma wynikać z kolei, że dowiedział się o tym od kard. Gulbinowicza.
ZOBACZ TAKŻE: Morawiecki ucieszy uczniów! Ogłosił wcześniejsze wakacje