Mateusz Morawiecki konferencja

i

Autor: Krystian Maj KPRM Etapy znoszenia obostrzeń. Otwarcie galerii handlowych już w przyszłym tygodniu!

Morawiecki-ekonomista nie grzmi na to, co mówi Morawiecki-polityk? - pyta Tomasz Walczak

2020-12-04 7:30

Polski rząd grozi UE, że jeśli państwa członkowskie poprą pomysł powiązania unijnych funduszy z praworządnością, zawetujemy budżet. Unia odpowiadając na tę licytację, przekonuje, że stracimy dostęp do Funduszu Odbudowy, który ma wpompować miliardy euro do unijnych gospodarek, a Polska ma być jednym z jego największych beneficjentów. Zaskakującą deklarację złożył Mateusz Morawiecki, mówiąc, że możemy się obejść bez niego. Jak? To dopiero zabawne.

Premier przekonuje, że skoro Unia i tak musi pożyczyć pieniądze na Fundusz, to w razie czego przecież możemy sami jako państwo wziąć kredyt i sobie te miliardy euro sami zorganizować, nie licząc na łaskę reszty Wspólnoty.

Mogą dziwić dwie rzeczy. Po pierwsze, to, że Morawiecki mówi Ziobrą i jego ludźmi, którzy mówią dokładnie to samo. Po drugie, że mówi to akurat premier, którego przecież o brak elementarnej wiedzy ekonomicznej nie można posądzić.

Można tę przedziwną deklarację tłumaczyć wewnętrzną walką o władzę na prawicy i licytowaniem się Morawieckiego na prawicową ortodoksję z Ziobrą. Można też uznać za strategię negocjacyjną z Unią. Skoro rząd grozi wetem, to musi pokazać, że środki z Funduszu Odbudowy są mu obojętne, a nawet niepotrzebne. Bo przecież sam Mateusz Morawiecki nie wierzy w to, co mówi.

Jak były szef wielkiego banku zdaje sobie doskonale sprawę, że Unia jako instytucja jest dla rynków finansowych, z których trzeba pieniądze pożyczyć, dużo bardziej wiarygodnym kredytobiorcą niż Polska. Jednym słowem, suwerenny dług kosztowałby drożej niż ten solidarny unijny. Spłata unijnego długu bardziej się Polsce opłaca niż samodzielnie zaciągany kredyt, bo jak zwraca uwagę w rozmowie z „Super Expressem” Piotr Kuczyński, ten unijny będzie spłacany przez każde państwo w zależności od jego siły gospodarczej. Będziemy musieli spłacić więc mniejszą kwotę, niż byśmy musieli, zadłużając się w pojedynkę.

Do tego, w przypadku unijnej pożyczki ryzyko kredytowe rozdziela się na wszystkie państwa członkowskie, a nie tylko na jedno. Nie jest to też dług Polski, więc daje nam – krajowi, który i tak na walkę z koronawirusem zadłużył się znacząco – większą swobodę budżetową i możliwość kolejnych pożyczek, gdyby taka konieczność zaistniała.

Opowieści premiera można więc włożyć między polityczne bajki. Fundusz Odbudowy jest nam potrzebny, co doskonale rozumie Jarosław Gowin. I to jego trzeba w tej sprawie słuchać.