Lech Wałęsa, oskarżany o współpracę ze Służbami Bezpieczeństwa na podstawie dokumentów znalezionych w domu nie żyjącego już generała Kiszczaka, postanowił dzisiaj odświeżyć temat i opublikował na swoim facebookowym profilu post, nawiązujący do tego tematu. "Zostałem maksymalnie poniżony na honorze. Wychowano mnie, że honor jest ważniejszy od pieniędzy, a nawet Życia. Zdrada, Donosicielstwo to największe poniżenie na honorze. Nigdy tego się nie dopuściłem. Kiedy przeciwnicy używali takie argumenty w walce można było przeżyć, a też nikt przyzwoity w to nie wierzył. Dziś w wolnej Polsce, kiedy używa się takich argumentów przygotowanych przez przeciwników w walce, to jest zbrodnia moralna, wobec mnie i mojego przewodzenia. Dlatego będę wracał do bezdyskusyjnego udowodnienia. Nie było by sprawy gdyby pozostała dokumentacja około 100 tomów i na to liczyłem, ale dokumentacja została zniszczone. Niezręczna to sytuacja dla mnie, bo muszę sam się bronić, słowo przeciw słowu, dowody zniszczone, pozostały podrobione dokumenty z etapu walki, a nieprzyjaciele w wolnej Polsce próbują uznać je, jako autentyczne. To, że wczorajsi wrogowie przyznają się do podrabiania nie przemawia do nich, na siłę próbują udowodnić swoje kłamstwa. Tak pięknie walczyłem i zwyciężałem. Tak wielką cenę płaciłem i takie mnie nikczemności spotkały, to strasznie boli." - tak brzmi jego pełna wypowiedź, w której utrzymuje swoje stanowisko, że wszystkie dokumenty zostały podrobione, a on sam jest wrabiany.
Czytaj: Wałęsa OKRUTNIE kpi ze zmarłego prezydenta. Co zrobił?