Gdy tylko Bartłomiej Misiewicz pojawił się przed siedzibą PiS na Nowogrodzkiej został otoczony przez tłum czekających na niego dziennikarzy. Uśmiechnięty na chwilę zatrzymał się przed wejściem i wygłosił krótkie oświadczenie. Powiedział, że: - Jest mi przykro, że „Fakt”, że dziennik „Rzeczpospolita” również napisał nieprawdę. To naruszenie dóbr osobistych i trzeba się będzie zastanowić nad konsekwencjami. O mediach powiedział: - Rozumiem, że część mediów w Polsce, zwłaszcza tym z kapitałem zagranicznym, ale także środowiska w Polsce, które walczą o odzyskanie władzy po ośmiu latach rządzenia i wspierają te media, bardzo by chciały, żeby za taką działalność jak: pomoc przy badaniu, docieraniu do prawdy przy katastrofie smoleńskiej, jak odbicie z rąk ludzi, którzy współpracowali, imprezowali z funkcjonariuszami Federalnej Służby Bezpieczeństwa Władimira Putina Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO czy wreszcie młody wiek jest powodem dla wszystkim państwa do emigracji i nigdzie w Polsce nie można pracować, a na podstawie pisania nieprawdy można każdego zdyskredytować Poprosił też, by nie nachodzić jego rodziny.
Bliski współpracownik Antoniego Macierewicz odniósł się też do swojego młodego wieku i zmiany pokoleniowej: - Gdzie mamy zdobywać doświadczenie? Bardzo się z tego cieszę, bo pokazujecie młodym ludziom, co będziecie robili, gdy będzie dochodziło do przemiany pokoleniowej - pytał szczerze. Po czym życzył wszystkim dobrego dnia i zniknął za drzwiami budynku przy Nowogrodzkiej.
Zobacz: Komisja w sprawie Bartłomieja Misiewicza. Pierwsze posiedzenie już dziś