Doradca MSZ Sebasian Mitrowski i asystent wiceministra Janusza Ciska (58 l.) Maciej Szymanowski stracili pracę w ministerstwie. Fundacja Rozwoju Myśli Obywatelskiej nie otrzyma pieniędzy na żaden z projektów, na które MSZ przyznało jej środki. Ministerstwo zapowiada też rozważenie nowych procedur w konkursach. To rezultaty naszych publikacji na temat konkursu na pomoc Polonii i Polakom mieszkającym za granicą.
W tekście "MSZ przyznało kolesiom 1,4 mln zł" opisaliśmy konkurs, w którym MSZ przyznała 1,4 mln zł na projekty Fundacji Rozwoju Myśli Obywatelskiej (FRMO). Problem w tym, że znajomym prezesa FRMO był doradca MSZ Sebastian Mitrowski, zaś fundację reprezentowała żona Macieja Szymanowskiego, asystenta wiceministra Ciska.
Początkowo MSZ i sam wiceminister zatwierdzający konkurs upierali się, że nie doszło do żadnych nieprawidłowości. Zarzuty "Super Expressu" zbyli stwierdzeniem, że doradca i asystent ministra "nie mieli wpływu na przebieg prac komisji". Minister nie widział też problemu, gdyż Mitrowski "nie miał formalnych związków z fundacją", a według jego informacji żona Szymanowskiego "nie była zatrudniona w FRMO, więc nie mogła jej reprezentować".
Ci panowie już u nas nie pracują
Dziś linia MSZ jest jednak inna. - Fundacja pieniędzy nie otrzyma, zrezygnowaliśmy też ze współpracy z dwoma osobami wymienionymi w tekście - podkreślił wiceminister Janusz Cisek.
Doradca MSZ Sebastian Mitrowski nie otrzyma "przedłużenia delegacji" z Międzynarodowego Trybunału Obrachunkowego w Luksemburgu i przestał pracować 31 marca. - I tak nie miał mieć prolongowanej umowy, więc sprawa sama się załatwiła - dodał minister. - Kwestią do debaty jest to, w którym momencie powinien mi powiedzieć, że zna szefa fundacji.
Stanowisko stracił też asystent ministra Ciska Maciej Szymanowski.
- Nie poinformował mnie, że jego małżonka reprezentuje Fundację Rozwoju Myśli Obywatelskiej. Powinienem o tym wiedzieć, a nie wiedziałem. Zostałem zaskoczony i tak nie powinno być - przyznał Janusz Cisek.
Podczas wczorajszego briefingu ministerstwo przyznało, że informacje podane przez "Super Express" uzasadniają podjęcie tych kroków, choć "mogą się wydawać nagłe". MSZ "nie przesądza też, czy doszło do złamania prawa".
Minister twierdzi, że miał prawo ufać
Czy bez opublikowania tekstu w "Super Expressie" nieformalne związki osób z MSZ z fundacją, której miano przelać pieniądze, byłyby podstawą do odzyskania środków? Kierownictwo MSZ przyznaje, że raczej nie: "W związku z tym będziemy rozważali nowe rozwiązania w tej materii".
Skąd nagła zmiana w stosunku MSZ do tej sprawy? Minister Cisek podkreślił, że prezes FRMO Piotr Kłyk przysłał mu list, w którym twierdził, że żadna z informacji zawartych w artykule "Super Expressu" nie jest prawdziwa. Swoje odpowiedzi na zarzuty zawarte w naszym tekście opierał właśnie na tym liście, któremu początkowo zaufał.
Przejrzystość w granicach prawa
MSZ podkreśliło też, że nie może ujawnić wszystkich 44 nazwisk członków komisji przeprowadzającej konkurs. Co prawda konkurs jest "przejrzysty", ale "w granicach polskiego prawa, na ile pozwala ustawa o ochronie danych osobowych".
- Jeżeli będzie interes prawny i ktoś go wykaże, to wtedy nazwiska zostaną ujawnione. Członkowie komisji podpisują orzeczenie, że nie mają związków z fundacjami i to powinno wystarczyć - dodał Janusz Cisek.
Zwolnienie doradcy i asystenta wiceministra Ciska oraz rezygnacja z finansowania projektów Fundacji Rozwoju Myśli Obywatelskiej wyprzedziła dzisiejsze posiedzenie sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą, na której wiceminister miał tłumaczyć się z przebiegu konkursu i zarzutów zawartych w tekstach "Super Expressu".
Mirosław Skowron
Dziennikarz działu Opinie