Mirosław Skowron: Rocznicowe buractwo

2014-06-06 4:00

4 czerwca 1989 roku Solidarność wygrała plebiscyt znany jako "wybory kontraktowe". Pamiętam przedstawicieli elit, którzy dostali się do Sejmu i Senatu, podkreślających w zwycięskiej euforii, że nigdy nie zapomną "po czyich plecach" tam weszli. Ileż razy powtarzali wtedy hasło "Nie ma wolności bez Solidarności"?!

Rocznicowe buractwo

4 czerwca 1989 roku Solidarność wygrała plebiscyt znany jako "wybory kontraktowe". Pamiętam przedstawicieli elit, którzy dostali się do Sejmu i Senatu, podkreślających w zwycięskiej euforii, że nigdy nie zapomną "po czyich plecach" tam weszli. Ileż razy powtarzali wtedy hasło "Nie ma wolności bez Solidarności"?! Podobnie było przy okazji reform Balcerowicza. To Solidarność wzięła je na klatę, dając parasol ochronny rządowi (ktoś jeszcze pamięta tamten plakat?), który musiał przeforsować coś, co przy sprzeciwie związkowców po prostu by nie przeszło. Ze wszystkich sił politycznych to Solidarność zapłaciła też największą cenę, nadstawiając karku za działania polityków.

Zobacz: Tomasz Walczak: 4 czerwca, czyli Dzień Świstaka

Bez związkowców z Solidarności nie byłoby ani tamtego 4 czerwca, ani reform, którymi tak się szczycą dziś politycy. Po 25 latach okazało się, że bufonada i megalomania niestety nie są w polskiej polityce domeną Lecha Wałęsy. Teraz rozłożyły się równo między Kancelarię Prezydenta, premiera Tuska, ministrów i marszałków Sejmu i Senatu. Zajęci klepaniem się nawzajem po plecach, zapomnieli o zaproszeniu na 25-lecie Solidarności. Żaden nie pomyślał. Panowie, nie byłoby was na tych dumnie piastowanych stanowiskach, gdyby nie zwykli i jak widać chyba pogardzani przez was ludzie z zakładów pracy, dający kiedyś wam swoją ochronę i wsparcie. Jednym z tych zwykłych działaczy Solidarności był też w Hucie Gliwice Piotr Duda, dzisiejszy lider Solidarności. Dziś komentował on brak zaproszenia dla przedstawicieli Solidarności jako "błąd polityczny". Zapewne musiał być delikatny, ja nie muszę. Brak zaproszenia Solidarności na te obchody to zwykłe buractwo ze strony wszystkich luminarzy władzy.

Ktoś powie, że Solidarności nie zaproszono, bo to już nie ta sama Solidarność. Otóż w przeciwieństwie do elit miewam kontakty z tzw. dołami związkowymi. Ze zwykłymi robotnikami i pracownikami, często na prowincji. I bardzo często są to, starsi już dziś, ludzie, którzy byli w związku także w 1989 roku, a niekiedy nawet w 1980. Wbrew dość kuriozalnej, ale przyjętej za normę tezie polskiej publicystyki, Solidarność nie ograniczała się jednak do Wałęsy z Geremkiem przełożonych Michnikiem. To byli także ci, o których oni, orbitując wokół swoich szczytów, później zapomnieli.

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Super Expressu na e-mail