I podniósł się lament. Bo wyrzucił ktoś z PiS, a więc wyrzucił podstępnie (kaczyści niczego nie likwidują ot tak). Wyrzucił po cichu i na pewno w jakimś celu. Na pewno celu kryptofaszystowskim, no bo jakim by innym?! Noblesse oblige.
Zanim sam zdążyłem się oburzyć, zadałem sobie trud, by sprawdzić, co owa rada robiła. Wygląda na to, że niewiele. Raz dała na coś pieniądze. I tu najlepsze - zbierała się dwa razy w roku. I kosztowała 45 tys. zł rocznie. Serio.
Nie chciało mi się szukać, ile z tego poszło na wynagrodzenia i obsługę za dzielną walkę z rasizmem. Ale daję głowę, że podczas dwóch posiedzeń w roku kilkoro zdrowych ludzi nie da rady zeżreć słonych paluszków i ciastek za 45 tys. zł. No chyba, że są to paluszki po 1000 zł paczka. Chętnie będę dostarczał.
Co więcej, kiedy wsłuchałem się w głosy tych samych, którzy narzekają na likwidację Rady, to wychodzi na to, że od kiedy Radę powołano do życia, znacząco wzrosło zagrożenie rasizmem i ksenofobią. A to polskie sądy widzą w swastyce wyłącznie hinduski znak, a to krzyż celtycki nie napawa ich przerażeniem, a to w Polsce zaczął nagle leżeć Białystok.
Radę powołał do życia Donald Tusk. To było drogie panisko, ale z gestem. Każdą fanaberię i pomysł, który mógł posłużyć odpowiedniej PR-owej wojence, zaprezentowaniu, że jest i działa, że "idzie po nich", tworzono w kilka dni. Kiedy chciał podwędzić kilka głosów lewicy, to zrobił pełnomocnikiem rządu ds. rozwarstwienia Bartosza Arłukowicza. Rozwarstwienia oczywiście nie zlikwidował, bo chodziło wyłącznie o rozwarstwienie grupy wyborców lewicy, ale stanowisko trochę przetrwało. I też je zlikwidowano po cichu.
W wielu wyborcach i politykach, na których PiS działa jak płachta na byka, tkwi przekonanie, że jeżeli jest jakiś problem, to trzeba powołać Ministerstwo do spraw Problemu. Albo jakąś Radę. I to na pewno pomoże.
Zastanówcie się. W weekend będziecie bronić przed kaczyzmem konstytucji, w której zapisane były różne fajne rzeczy. Bezpłatna nauka, bezpłatna służba zdrowia i kilka innych. Te zapisy przez 20 lat wolnej Polski wszyscy mieli w nosie. Łącznie z tymi, których wybraliście sobie na obrońców demokracji. Z broniącym konstytucyjnego ładu Trybunałem Konstytucyjnym na czele.
Co mogła zmienić Rada?
Zobacz też: Ryszard Czarnecki: Konstytucja wymaga korekty