Mirosław Skowron: Przyjdzie kolej (PKP) na Bieńkowską

2013-11-26 2:00

Prezes PiS Jarosław Kaczyński jako lider opozycji rozpoczął tydzień walki z rządem od wyrywania sobie zasług z minister Elżbietą Bieńkowską w sprawie środków UE. Wykazywania, że minister Bieńkowska przyszła do resortu "na gotowe".

Dość dziwna strategia partii opozycyjnej w kraju, który ma jednak poważniejsze problemy. Tym bardziej że jeszcze w sobotę prezes PiS sensownie piętnował to, o co aż się prosi - budowanie "sukcesu" na taniej sile roboczej, brak wsparcia państwa dla rodzin, rosnące bezrobocie itp.

Po pierwsze, ewidentne zasługi sprzed 6-7 lat nieżyjącej już minister Grażyny Gęsickiej, która była gwiazdą rządu PiS, w kampaniach w 2014 i 2015 roku będą już prehistorią. Bez wyborczego znaczenia.

Zobacz: Wicepremier Elżbieta Bieńkowska z tatuażem

Po drugie, minister Bieńkowska uchodzi w mediach i oczach wielu wyborców za dobrą ciocię rozdającą pieniądze z Brukseli. Sens bądź bezsens jej decyzji w kwestii rozdysponowania środków nie będzie wystarczająco widoczny przed żadną z nadchodzących kampanii.

Po trzecie i najważniejsze, minister Bieńkowska w porównaniu z wieloma koleżankami i kolegami z rządu naprawdę nie była najgorszym z ministrów. Jej awans i to, że premier w dość ewidentny sposób chce się nią zasłonić, nie jest przypadkiem.

Z punktu widzenia opozycji były i są w tym rządzie bardziej oczywiste cele do bicia. Z Donaldem Tuskiem na czele. W rządzie pozostał choćby minister zdrowia Arłukowicz. Pozostał, choć nawet najwięksi kibice Platformy nie potrafią tego uzasadnić. Do tego rząd zmaga się z gigantyczną aferą w swojej administracji, która rozpoczęła się za rządów PO, za nich pięknie rozkwitła, a ukoronowanie może nastąpić właśnie w okolicach kampanii wyborczych.

Patrz też: Elżbieta Bieńkowska: Zamarznięty kibel w pociągu to teraz mój problem

Minister Bieńkowska zawiadywała do tej pory dość małym, sprawnym i rozdającym pieniądze resortem. Teraz spadnie na nią także część schedy po ministrach Grabarczyku i Nowaku. Powodów do zachwytów będzie niewiele. Pociągi jeżdżą dziś w Polsce na wielu trasach wolniej niż przed wojną. Można odnieść wrażenie, że wolniej pociąg jechać już nie może. Gdyby spróbował, toby się przewrócił. Zupełnie jak rower. Także z tym zacznie się kojarzyć w najbliższych latach minister Bieńkowska. Jeżeli PiS tak bardzo chce jej "przyłożyć", wystarczy poczekać.