mirosław skowron

i

Autor: "Super Express"

Mirosław Skowron, przed spotkaniem Putina z Merkel: Słaby punkt u twardej baby

2018-08-17 10:36

Wydarzeniem tygodnia w polityce będzie wizyta Putina u Angeli Merkel. Niepierwsze takie spotkanie w ostatnich miesiącach. Poprzednie było w maju. Można nawet odnieść wrażenie, że Angela kiepsko się czuje, jeżeli co jakiś czas Putina nie zobaczy. Nie wiem, może „ładuje akumulatory” tak, jak kiedyś Wałęsa na spotkaniach z papieżem?

Te spotkania niezbyt mnie dziwią, bo u polityków z Niemiec i Francji dziwi mnie tylko to, że jeszcze, jako pierwsi nie uznali oficjalnie podziału Ukrainy i aneksji Krymu. Zachodnie media (nasze jakoś mniej) zwróciły jednak uwagę, że w ostatnim czasie Angela poszła krok dalej. I zaprosiła do siebie nie tylko Władimira, ale także generała Gierasimowa. To rosyjski szefa sztabu, który nadzorował aneksję Krymu, a także prowadzenie wojny na Ukrainie. Faceta, który ma zakaz wjazdu do krajów Unii Europejskiej, Kanady i Australii. Teoretycznie Niemcy też są w UE… Może jednak w medialnym szumie o tym, jak „Kaczyński wyprowadza nas z Unii” przeoczyliśmy to kiedy Angela po cichu wyprowadziła z UE Niemcy?
Niemcy nigdy nie mieli oporów przed spotkaniami i interesami z Putinem. Niezależnie od tego, czy robił wojnę w Czeczenii, w Gruzji, na Ukrainie, anektował Krym, zestrzeliwał samolot z Holendrami, organizował zamach stanu w kraju NATO, zamykał na 20 lat w kolonii karnej reżysera filmowego czy atakował bronią biologiczną ludzi na terenie innego państwa NATO i UE…
Ba, co tam jakieś ofiary śmiertelne. Angela spotykała się z Putinem, choć nie przyjął żadnego uchodźcy, a nawet prześladował homoseksualistów. Homoseksualistów! A ona nic!
Twarda baba! Choć Putin potrafił niestety znaleźć u niej słaby punkt…

Od lat pamiętam dwa stałe filary niemieckiej polityki zagranicznej. Pierwszy – to interesy, które łączą Niemcy i Rosję niezależnie od tego, co się dzieje w polityce. Drugi - stanowczy sprzeciw Niemiec wobec realnej obecności wojsk amerykańskich w Polsce, bo szkodzi to filarowi pierwszemu. Choć na szczęście Amerykanie przejmują się jakimkolwiek szwargotem w tej sprawie jakby mniej…
Niemcy, za każdym razem kiedy dzieje się coś nie po ich myśli, szafują hasłem „solidarności europejskiej”. Kiedy sami muszą ją jednak wykazać, np. przy kryzysie greckim, albo przy Nord Stream, to jakoś o niej zapominają. W sobotę znów zapomną. Będą jednak pamiętać, by przehandlować bezpieczeństwo energetyczne UE (Nord Stream 2), być może przehandlować Ukrainę, a może nawet zawiązać jakąś koalicję z Rosją w sprawie Trumpa.
Szanowni Niemcy… A wsadźcie sobie taką "solidarność europejską" w anschluss.

Nasi Partnerzy polecają