Wymarzony termin. Już dziś widzę te nagłówki w zachodnich mediach: "Polski rząd (ewentualnie: premier Donald Tusk, większość rządząca) stawia przed trybunałem lidera opozycji prowadzącej w sondażach".
Śmierdzi to standardami Turkmenistanu, Kazachstanu, a co najwyżej Rosji? Oczywiście, że śmierdzi. Niezależnie od tego, co ktoś myśli o Kaczyńskim, Ziobrze i IV RP. Każdy zewnętrzny obserwator zada sobie pytanie: dlaczego rząd i Platforma nie postawiły Kaczyńskiego przed trybunałem po 2, 3 lub 4 latach swoich rządów? Dlaczego dopiero po 7 latach, kiedy zaczął prowadzić w sondażach?
Sprawdziłem, czy w cywilizowanych krajach dochodziło w czasie kampanii lub tuż przed nią do stawiania przed trybunałem lidera opozycji przez rządzącą większość.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wniosek o TRYBUNAŁ STANU dla Kaczyńskiego i Ziobry trafił do KOMISJI SEJMOWEJ
Nie dochodziło. Polska będzie pierwsza. Ale w końcu kto zadekretował, że Polska jest lub musi być cywilizowanym krajem?
Stawianie Kaczyńskiego i Ziobry przed trybunałem dopiero pod koniec drugiej kadencji rządów Tuska i po fiasku komisji do ścigania "zbrodni" PiS pod wodzą posła Czumy... Czy to ma być ten as z rękawa na kampanię, zakończony rozpaczliwym krzykiem: "Przypomnijcie sobie rządy PiS!"?
Zachodnie media niespecjalnie wchodzą w niuanse polskiej polityki i oskarżeń wobec Kaczyńskiego. Może i dobrze, gdyż wniosek o postawienie Kaczyńskiego i Ziobry przed trybunałem za "stworzenie atmosfery" jest ewenementem. Szapoba, tu Polska też będzie pierwsza.
Na szczęście autor tego pomysłu, Ryszard Kalisz, niebawem pożegna się z polityką i będzie miał więcej czasu na obwożenie po Warszawie kolejnych blondynek. To wychodzi mu znacznie lepiej.