Mirosław Skowron: Kogo nam zmontowano

2015-04-25 4:00

Polskie państwo zamierza rzucić ogromne pieniądze (34 mld zł) na rynek zbrojeniowy. Jak wielu ludzi, jestem ciekaw powodów, dlaczego te pieniądze nie mogą być przynajmniej w dużej części wydane w Polsce. Co słyszę od tych, którzy powinni nam to wytłumaczyć? Słyszę, że jeżeli ktoś wątpi w światłe poczynania władz albo stawia niewygodne pytania, to jest jak z PRL.

Coś takiego usłyszał we wczorajszej rozmowie z prezydentem Bronisławem Komorowskim m.in. nasz redaktor naczelny. Gdybym miał w sobie jakieś pokłady złej woli (a na szczęście nie są one aż tak wielkie), to uznałbym, że podobne odpowiedzi mogą wynikać z trzech rzeczy. Albo z buty i arogancji władzy, albo z braku sensownych argumentów i ukrywania czegoś przed opinią publiczną, albo z nieporadności intelektualnej.

Sytuacja, w której w ogniu kampanii pojawia się informacja, że w wyniku działania władz polskim pracownikom może przejść koło nosa kilka tysięcy miejsc pracy, wydaje się wręcz wymarzona dla opozycji. Najsmutniejsze w całej tej sytuacji jest jednak to, że opozycja zachowuje się w tych wyborach tak, jakby za wszelką cenę starała się je przegrać.

O dziwo, najbardziej nieprzekonująco tłumaczy ten przetarg ten, któremu akurat w tym momencie na klarownych wytłumaczeniach powinno zależeć najbardziej. Prezydent Komorowski już na samym początku wypalił, że polska armia powinna kupować coś dlatego, że jest "dobre", a nie dlatego, że jest "nasze". Może jest w tym jakaś ludowa prawda, ale na miejscu zakładów lotniczych w Mielcu i Świdniku (wywiad z prezesem PZL na str. 5), mocno zaniepokoiłbym się tym, że prezydent RP publicznie sugeruje, że produkowane przez nich śmigłowce są słabe.

Niezbyt przekonująco zabrzmiały też argumenty prezydenta, które przedstawił we wczorajszej rozmowie z "Super Expressem". Sugerował, że sytuacja z helikopterami wygląda dokładnie tak, jak z zakupem samochodów. Prezydent uznał, że nie można przecież nakazać Polakom kupowania tylko tych samochodów, które są montowane lub produkowane w Polsce, bo to byłby PRL, a PRL źle skończył. Stwierdził, że z uzbrojeniem jest dokładnie tak samo wszędzie na świecie.

Otóż nie jest. Ze słów prezydenta wynika, że w realiach PRL żyją np. Amerykanie, Brytyjczycy czy Francuzi. Tymczasem kiedy poczytamy ekspertów, to właśnie niemal wszystkie nacje co tylko mogą, to kupują dla swojej armii ze swoich fabryk. Od ekspertów słyszę też, że helikoptery produkowane przez polskich pracowników zdecydowanie by naszej armii wystarczyły. Słyszę wreszcie od ekspertów, że rakiety Patriot to dla nas drogie zabawki, a w najgorszym razie przepłacony szmelc.

I oczekując (nadaremnie) sensownej odpowiedzi, żałuję, że w przeciwieństwie do samochodów, polityków możemy wybierać sobie tylko takich, jakich zmontowano i wyprodukowano nam w Polsce.

Czytaj też: Nowy sondaż CBOS: KORWiN w Sejmie a PiS goni PO

Nasi Partnerzy polecają